Sheep Szit„Gówniane piwo” – któż z nas nigdy nie użył takiego określenia podczas degustacji jakiegoś trunku wątpliwej jakości? Otóż okazuje się, że takie stwierdzenie nie musi być tylko i wyłącznie pejoratywne. Ba, może ono stać się swoistym hasłem, wokół którego kręci się cały marketing tego właśnie produktu. Tak, dobrze widzicie i wcale nie żartuję :). Nie tak dawno bowiem Browar Birbant wypuścił dymiony foreign extra stout, ale jednak dość mocno niezwykły. Otóż birbanci wykorzystali do niego słód wędzony… owczymi bobkami :). Dziś przedstawiam Wam zatem Sheep Szit :). Jesteście ciekawi, czy coś takiego miało prawo zadziałać i dać dobry trunek? Muszę przyznać, że ja bardzo :).

Oczywiście nie jest to pierwsze tego typu (czyli „gówniane”) piwo, jakie w ogóle pojawiło się na świecie. Generalnie piwowarzy w ramach piwnej rewolucji coraz częściej popuszczają wodze fantazji i w Stanach powstało m.in. piwo fermentowane drożdżami z brody, czy też z… kobiecych włosów łonowych. W 2014 r. islandzki browar Borg Brugghús uwarzył piwo o nazwie Fenrir Nr. 26, tj. IPA ze słodem wędzonym wspomnianym wyżej kontrowersyjnym surowcem, czyli owczym łajnem. Pomysł na oba, zarówno polskie, jak islandzkie piwo, wziął się z tego, że odchody tych bądź co bądź sympatycznych zwierzaków na tej dużej, zaliczanej do Europy, wyspie, są cennym paliwem opałowym, bowiem drewna, węgla, czy torfu tam po prostu nie doświadczymy. Ludzie tam mieszkający musieli zatem nauczyć się jakoś sobie radzić. Z pomocą „przyszły” owce, których, jak czytamy na Wikipedii, na Islandii żyje nawet cztery razy więcej niż ludzi!

Reklama

Wielu miłośników piwa po krótkim researchu w Internecie na temat Sheep Szit, na pewno odłożyłoby to piwo z powrotem na półkę sklepową. Ja jednak bez wahania postanowiłem je kupić, wszak jest to dość spory ewenement. A czy mam jakieś obawy związany z jego smakiem? Szczerze mówiąc – nie. Sam w sumie nie wiem dlaczego. A czego się spodziewam? Raczej nie czegoś w stylu smaku znanego z naszych wędzarni, czy ognisk, ale czegoś zbliżonego do torfu (a posmaki wędzenia torfem bardzo lubię, o czym już pewnie wiecie).

Zanim przejdę do opisu moich wrażeń z degustacji, muszę jeszcze na chwilę zatrzymać się przy etykiecie, która jest… świetna! Widzimy na niej palącą cygaro owcę w stroju mikołaja, siedzącą na… kiblu. Obok niej umieszczone zostały dwie postaci w strojach a’la góralskich, niosące na tacy gorące, parujące jeszcze oscypki. Czyżby była to sugestia, że w piwie tym należy spodziewać się nut oscypkowych? Zobaczymy :). Całość utrzymana jest w komiksowym, kreskówkowym klimacie. Bardzo podoba mi się też sposób zapisu składu – czytamy w nim o słodzie wędzonym „owczym gównem” – te dwa ostatnie wyrazy zostały przekreślone brązowym… czymś ;). Widać więc, że Birbant ma do tego tematu dość jajcarskie podejście :).

Jeśli chodzi o skład to warto jeszcze wspomnieć, że oprócz słodów jęczmiennych w zasypie znalazł się jeszcze słód pszeniczny. Sheep Szit zostało nachmielone jedną odmianą chmielu – amerykańskim Willamette, który opisywany jest jako wnoszący aromaty ziołowe oraz czarnej porzeczki. Samo piwo, biorąc pod uwagę jego parametry, równie dobrze mogłoby być już zakwalifikowane jako lekki, „session” ris. Stosunek zawartości alkoholu do ekstraktu obiecuje całkiem sporą pełnię – myślę, że z 19° Plato spokojnie dałoby się wyciągnąć o dwa punkty procentowe więcej alkoholu.

Styl: smoked foreign extra stout
Ekstrakt: 19,1%
Alk. obj.: 7%
IBU: 33

Data przy­dat­no­ści do spo­ży­cia: 23.11.2017

Kolor: Czarne, w TeKu nieprzejrzyste. Gdy piwa w kieliszku jest już mniej, widać, że Sheep Szit jest klarowne.
Piana: Umiarkowanie obifta, początkowo gęsta i drobna, z czasem pojawia się coraz więcej dużych pęcherzy. Redukuje się do obrączki i dużej, gruboziarnistej wyspy.
Zapach: Wędzonka, ale dość oryginalna – taka między torfową, a zwyczajną. Jest w niej coś dziwnego, niespotykanego. Do tego sporo ciemnej, deserowej czekolady.
Smak: Czekoladowy, sporo kawy i przyjemna, nie nachalna wędzonka. Kawowy posmak osadza się na dłużej na podniebieniu. Goryczka wyraźnie zaznaczona, głównie palona – obiecanej na etykiecie chmielowości za wiele nie ma. Treściwości, jak na fesa, również trochę brakuje.
Wysycenie: Na początku było zbyt wysokie – szczypało w gardło. Po dłuższej chwili piwo się odgazowuje i pije się je wtedy znacznie przyjemniej.

Sheep Szit

Sheep Szit

Jak dla mnie Sheep Szit jest mżawką z dużej chmury. Wędzonka faktycznie nieznacznie różni się od tej zwykle spotykanej w piwach dymionych, jednak nie można powiedzieć, aby odczucia były radykalnie różne. Gdybym pił to piwo w ciemno, zapewne uznałbym, że piwowar użył mieszankę tradycyjnych słodów wędzonych drewnem z niewielkim dodatkiem słodu peated. Najbardziej jednak zawiodła mnie trochę niska, w stosunku do tego co się zapowiadało, treściwość tego fesa. Zdecydowanie przydałoby się więcej pełni, a tak mam mały niedosyt. Jeśli jeszcze tego piwa nie próbowaliście, nie spodziewajcie się fajerwerków.

Ocena: 3,9/5
Cena: piwo otrzy­ma­ne w rama­ch współ­pra­cy ze szcze­ciń­skim skle­pem Chmiel – Świat Piwa

Reklama