Wyobraź sobie taką sytuację – czytasz w Internecie o jakimś piwie, o tym jak wiele oferuje ono w aromacie i jak bardzo jest złożone w smaku. Opis jest tak bardzo przekonujący, że od razu napalasz się na to piwo i od razu biegniesz do najbliższego sklepu z piwem modląc się, aby udało Ci się je jeszcze kupić. Na szczęście ostała się ostatnia butelka, którą z radością zabierasz do domu, gdzie od razu wkładasz ją na ładnych kilka godzin do lodówki. Po czym z drżącymi rękoma otwierasz je i… no właśnie i nic. Kompletnie nic. Czujesz się, jakbyś kupił jakieś całkowicie inne piwo, ponieważ nie ma w nim niczego, o czym czytałeś w recenzji, która sprawiła, że od razu pociekła Ci ślinka. Brzmi znajomo? Jeśli tak, to prawdopodobnie mogłeś zrobić któryś z 5 najczęstszych błędów podczas degustacji piw (zakładając, że nie jest to problem z trefną butelką).

1. Źle dobrane szkło

Nie bez przyczyny na rynku dostępnych jest wiele rodzajów szkła przeznaczonego do picia piwa – szklanki, kufle, pokale, kieliszki, goblety itd. Jest tego naprawdę sporo – szerzej o tym napiszę kiedy indziej. Różnią się od siebie kształtem, wielkością, pochodzeniem, ale też przeznaczeniem. Podczas degustacji najważniejszym jest to, aby dobrać odpowiedni kształt do danego stylu, ponieważ niektóre z nich bardziej podkreślają walory aromatyczno-smakowe, inne zaś walory wizualne piwa. I tak do trunków, w których chcemy podkreślić ich zapach, co wbrew pozorom bardzo często wpływa również na smak, powinniśmy sięgnąć po pękate szkło, zwężające się u góry. Sprzyja to kumulowaniu się ulatniających się aromatów – oczywiście jeśli nie wypełnimy go po brzegi i zostawimy w naczyniu trochę przestrzeni. A że zapach piwa jest bardzo istotny dla ogólnego jego postrzegania, bardzo łatwo można pokazać na przykładzie weizena. Jak już pewnie wiecie piwo pszeniczne w stylu bawarskim dzięki odpowiedniemu szczepowi drożdży powinien mieć bananowy zapach. Dzięki temu, choć piwa te z reguły są wytrawne i kwaskowe, mózg jest oszukiwany i podczas degustacji mamy wrażenie, że weizen jest dużo słodszy niż jest w rzeczywistości. A co ze zwykłymi, prostymi szklankami do piwa, jak np. shaker, czy nonic? Świetnie nadają się one do piw sesyjnych pitych w pubie, jednak do degustacji polecam poszukać bardziej odpowiednie. Myślę, że najbardziej uniwersalnym pod kątem degustacji jest snifter – tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia i gorąco zachęcam do nabycia właśnie tego rodzaju szkła.

Reklama

2. Zbyt niska temperatura piwa

Wiecie dlaczego wódka smakuje najlepiej, gdy jest jak najbardziej zmrożona? :). A no dlatego że pod wpływem zimna obkurczają się receptory smakowe zlokalizowane w naszej jamie ustnej, przez co do mózgu dociera mniej bodźców zmysłu smaku, a tym samym możemy bez większego skrzywienia się wprowadzić do organizmu znacznie więcej alkoholu niż w przypadku picia ciepłej wódki. Na podobnej zasadzie serwuje się w pubach eurolagery, których głównym zadaniem nie jest dostarczenie niezwykłych wrażeń smakowych, a doprowadzenie do mózgu alkoholu. Stąd bardzo często koncerny zalecają lokalom wyszynk piwa w jak najniższej temperaturze, dzięki czemu mogą ukryć niedoskonałości smakowe trunku, a te w piwie koncernowym wbrew pozorom nie są jakoś mega rzadkością. Dlatego nie powinniśmy zbytnio schładzać piw, które mają charakter degustacyjny – tzn. takich, które naprawdę wiele oferują nam w smaku i zapachu. Zbyt zimne IPA, porter czy stout imperialny naprawdę wiele na tym straci, a Ty najprawdopodobniej nie dostrzeżesz wielu niuansów, często wyjątkowych dla tego konkretnego piwa. Tak więc gorąco polecam dostosowywanie temperatury do stylu, o czym postaram się wkrótce napisać coś więcej :).

3. Zbyt szybkie wypicie piwa

Ten punkt łączy się poniekąd z poprzednim – gdy piwo podane zostało za zimne, to wypijając je zbyt szybko nie pozwolimy mu się ogrzać, a tym samym „otworzyć się”, jakby to określili winiarze. Takim najbardziej jaskrawym tego przykładem jest picie na tzw. hejnał, czyli wypijanie całej butelki za jednym zamachem, bezpośrednio z „gwinta”. Jak już wspominałem w tym tekście, aromat trunku jest niemal tak samo istotny jak jego smak. Podczas picia bezpośrednio z butelki aromaty nie mają szansy dotrzeć do naszego nosa, co radykalnie zmienia odbiór danego piwa. Przykładowo wspomniany już wyżej weizen w ten sposób konsumowany będzie wydawał się znacznie wytrawniejszym, kwaśniejszym i wodnistym niż to samo piwo przelane do odpowiedniej szklanki lub pokala (w tym miejscu odsyłam do punktu nr 1 🙂 ). Dlatego pijmy piwo nie z butelki, ale z przeznaczonego do tego szkła! 

4. Zła kolejność degustowanych piw

Czy spotkałeś/aś się kiedykolwiek z sytuacją, że po wypiciu w pierwszej kolejności mocnego, bardzo aromatycznego piwa, kolejne lekkie, o mniej intensywnym smaku i zapachu smakują jak woda? Myślę, że wielu z Was na to pytanie odpowiedziało twierdząco. Aby tego uniknąć w piwnej sensoryce przyjęło się, że degustuje się najpierw te mniej aromatyczne pozycje, a później te o bardziej intensywnym i złożonym smaku i zapachu. Dlatego od najsłabszego, a kończy się na najmocniejszym piwie. W przypadku pozycji o podobnym woltażu pije się od najjaśniejszego do najciemniejszego, od najmniej do najbardziej nachmielonego (aromatycznego). Dzięki temu mamy gwarancję, że 

5. Degustacja połączona z jedzeniem potraw o intensywnym smaku

Ten punkt jest niejako rozwinięciem poprzedniego. Na odbiór danego piwa ma wpływ nie tylko, to co chwilę wcześniej piliśmy, ale także to co jedliśmy. Ci, którzy regularnie jedzą ostre, mocno przyprawione potrawy, wiedzą, że kubki smakowe przyzwyczajają się do intensywnych bodźców i po jakimś czasie doznania stają coraz bardziej stonowane. W takim momencie degustacja piwa nie jest dobrym pomysłem, bo i tak wielu niuansów się wówczas nawet nie zauważy. Właśnie z tego względu bardzo rzadko otwieram sobie piwo do posiłku – no chyba, że nie sięgam po nie w celach degustacyjnych i mogę je sobie spożyć w sposób całkowicie „bezrefleksyjny” ;). Trzeba jednak pamiętać, że nie tylko jedzenie może mieć taki negatywny wpływ na naszą percepcję – podobnie jest np. z kawą, mocną herbatą, czy też z paleniem papierosów. Zwracam szczególną uwagę na te ostatnie, ponieważ mają one negatywny wpływ na zmysł węchu, co na pewno potwierdzą palacze i ci, którym udało się zwalczyć ten upierdliwy nałóg. 

Zgadzacie się z tym co wyżej napisałem? Zauważyliście może któryś z tych błędów u siebie, albo u swoich znajomych? A może macie w tym temacie inne niż ja doświadczenia? Podzielcie się tym w komentarzach :).

Reklama