Perła Chmielowa PilsPiwo, którym się dziś zajmę, w pewnych kręgach już dawno stało się kultowe – u jednych na serio, u innych zaś z przekąsem. Choć produkowany jest w typowym przemysłowym browarze, warzącym 1 200 000-1 700 000 hl (wg Wikipedii), to jednak wielu konsumentów piwa nie uważa go za tzw. wyrób koncernowy. Chodzi oczywiście o Browary Lubelskie, a raczej o ten, który jako jedyny ostał się w Lublinie, a gdzie warzy się m.in Perła Chmielowa Pils. I to właśnie to piwo będzie bohaterem dzisiejszej recenzji. Gotowi? To zapnijcie pasy i jedziemy :).

Jak czytamy w już przytaczanej wyżej Wikipedii, Browar nr 1 (bo tak dokładnie nazywa się ten, w którym warzone jest obecnie piwo) został założony przez Żyda, przez niejakiego Hersza Jojnę Zylbera. Początkowo browar warzył zarówno zwykłe, jak również koszerne piwo. W rękach Zylberów pozostał do II wojny światowej, podczas której większość tej rodziny została zesłana przez Niemców do obozu koncentracyjnego. Zaraz po wojnie wrócił do jedynego Zylbera, który przeżył zawieruchę wojenną, jednak jego majątek, razem z innymi okolicznymi browarami, szybko został znacjonalizowany. W rękach państwowych został rozbudowany i pozostał do 1992 r., kiedy został sprywatyzowany. I sytuacja trwa do dzisiaj mimo wielu zmian pośród udziałowców firmy.

Reklama

Pierwszym, co rzuca się w oczy po wzięciu butelki do ręki, to jest zielone szkło. Nie wiem, czy już wspominałem tu na blogu, ale nie jest to coś, co pozytywnie wpływa na trwałość piwa. Otóż przenikające przez takie szkło promienie UV sprawiają, że w substancjach pochodzących z chmielu zachodzi reakcja i powstaje nowy związek chemiczny, którego zapach porównywany jest do marihuany lub… do wydzieliny skunksa :D. Generalnie nie jest to przyjemny aromat, choć – dzięki marketingowi marek premium takich jak np. Heineken, czy też Carlsberg – w oczach wielu nieuświadomionych piwoszy jest wyznacznikiem dobrego piwa. Niestety (albo stety) jest to wada, której przyczyna leży przede wszystkim w złym przechowywaniu – na półkach, w pobliżu silnego źródła światła, czy też w nasłonecznionym miejscu.

Etykieta tego piwa jak dla mnie trąci myszką – projekt wygląda jakby był wyciągnięty żywcem z lat 90. Nie mogło oczywiście zabraknąć obowiązkowej na tego typu piwach czerwonej wstęgi, na której zamieszczono nazwę marki ;). Szkoda tylko, że kontra jest tak bardzo uboga w informacje. Mamy jedynie te, które są obowiązkowe w świetle prawa. Mamy zatem info o zawartości alkoholu, pasteryzacji oraz nieśmiertelną regułkę „Zawiera słód jęczmienny”. Dodatkowo mamy adnotacje, że do produkcji tego piwa użyto lokalnej odmiany chmielu – Lubelskiego.

Styl: pilsner / jasny lager
Ekstrakt:
 b/d
Alk. obj.:
 6,0%
IBU
b/d

Data przy­dat­no­ści: 01.11.2017

Kolor: Złote, krystalicznie przejrzyste.
Piana: Średniej wielkości, zmieściła się idealnie w półlitrowej szklance od Rastala. Od samego początku głośno syczy i bardzo szybko redukuje się do zera.
Zapach: Po otwarciu po pokoju rozniósł się zapach określany w sensoryce jako skunks. Po chwili aromat był już słodowy, trochę zbożowy. Jak na lagera z dużego browaru przemysłowego, jest w nim cała masa estrów. Chmielu nie stwierdzono.
Smak: Jest przepysznie. Złożoność smaku i zapachu w tym piwie porównywalna jest z największymi polskimi sztosami. Doprawdy, nie wiem, po co kupować wynalazki za kilkadziesiąt złotych. No dobra… Żartowałem ;). Perła Chmielowa Pils to przede wszystkim słód i cała tona dojrzałych czerwonych jabłek. Spod estrów i trochę cukrowego słodu nieśmiało wychyla się chlebowa zbożowość. Goryczki brak.
Wysycenie: Wysokie.

Perła Chmielowa Pils

Kurde, dawno nie piłem tak estrowego lagera. Aż jestem w szoku, że coś takiego może wyjść z dużego, przemysłowego browaru. Oznacza to, że temperatura fermentacji została podniesiona, dzięki czemu cykl produkcji Perły Chmielowej Pilsa nieco się skrócił, co jest szczególnie istotne w środku szczytu sprzedażowego. Ponoć jest to normalna praktyka w dużych zakładach, stąd regularnie latem pogarsza się jakość najbardziej popularnych piw, które teoretycznie powinny charakteryzować się stałą jakością. Zdecydowanie nie polecam – chyba nie muszę mówić, że Perła Chmielowa Pils koło prawdziwego pilsa nawet nie leżała. Dużo lepiej jest poszukać w sklepach jakiegoś niezłego niemieckiego przedstawiciela tego stylu – choćby Warsteinera, który nie tak dawno pojawił się w Lidlu (i który wkrótce zostanie przeze mnie zrecenzowany).

Ocena: 2,5/5
Cena: otrzymane w prezencie

Reklama