My AntoniaMajówka za nami, więc mogę zabrać się za kolejne recenzje :). Dziś na blogu zaprezentuję Wam piwo wyjątkowe i to z kilku względów. A będzie to My Antonia uwarzone przez włoski browar Birra del Borgo w kooperacji z założycielem i właścicielem amerykańskiego browaru Dogfish Head – Samem Calagione. Piwo parę dni temu otrzymałem w prezencie od użytkownika (mirka) portalu Wykop.pl o nicku Anderande, za co mu serdecznie dziękuję.

Birra del Borgo to browar zlokalizowany w miejscowości Borgorose leżącej w środkowych Włoszech, na wschód od Rzymu, czyli na obszarach, jak mogłoby się wydawać, teoretycznie winiarskich. Może Was to zaskoczy, ale pomimo ciepłego klimatu, który z wielu powodów nie ułatwia warzenia, piwowarstwo we Włoszech stoi na bardzo wysokim poziomie – szczególnie północna część kraju słynie z naprawdę ciekawych piwnych inicjatyw, z których chyba w Polsce najsłynniejszą jest browar Baladin, znany choćby z ekskluzywnej linii piw Xyauyu.

Reklama

Historia browaru Birra del Borgo de facto rozpoczyna się w 2005 r., kiedy powstał mały browar, który dość szybko stał się zbyt mały jak na potrzeby ekipy Birra del Borgo oraz tamtejszego rynku i już w 2009 r. Birra del Borgo przeniósł się do nowego, większego obiektu. Natomiast „stara” instalacja zaczęła być wykorzystywany jako „poligon” doświadczalny browarników, pomagający udoskonalać tworzone receptury. Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, jakie jest wybicie obecnie używanej głównej warzelni i jak dużo piwa jest tam produkowane. Co ciekawe, nie tak dawno, bo w kwietniu tego roku, pojawiła się lakoniczna informacja o zawiązaniu współpracy między Birra del Borgo a międzynarodowym koncernem AB InBev, szczegółów jednak się nie doszukałem.

My Antonia jest to lager, a dokładniej rzecz biorąc: imperialny pilsner – czyli mocna, intensywnie chmielona wersja jasnego piwa dolnej fermentacji. Po raz pierwszy piwo My Antonia zostało uwarzone w 2008 r. Zamysłem, jaki przyświecał piwowarom, było połączenie dwóch światów – tradycji z nową falą, czyli czegoś co powszechnie kojarzy się z Włochami i USA.

Wspomniana nowofalowość w tym wypadku przejawia się oczywiście w użytych odmianach chmielu Simcoe i Warrior, uzupełnionym tradycyjnym Saaz (Żateckim). Jeśli chodzi o chmielenie, zastosowano tzw. „continually hopping”, co znaczy ni mniej ni więcej, że chmiel dodawano co minutę przez godzinę. Metoda ta pozwala uzyskać przyjemną, szlachetną goryczkę. Wspomniana tradycja przejawia się zaś choćby w wybranym, tradycyjnym stylu, choć troszkę podrasowanym ;).

Czymś, co w tym przypadku od razu rzuca się w oczy, to bardzo ładne opakowanie piwa My Antonia. Już jakiś czas temu zauważyłem, że Włosi bardzo lubią lać swoje piwa do charakterystycznych butelek, które kształtem często przypominają kadzie warzelne – nie inaczej jest w przypadku Birra del Borgo. Na uwagę zasługuje też projekt etykiety, który sprawia wrażenie, jakby nie był dopasowany do butelki i przez to rozerwany. Jest to jednak jak najbardziej zamierzony efekt :). My Antonia, która do mnie przyjechała, trafiła do pękatej butelki o pojemności 0,33 l, w sprzedaży są jeszcze większe butelki 0,75 l.

My Antonia jest piwem, które zostało poddane refermentacji w butelce – stąd więc długa data przydatności do spożycia.

Styl: imperial pilsner
Ekstrakt: b/d
Alk. obj.: 7,5%
IBU: 76

Data przydatności do spożycia: 03.2018

Kolor: Jasnozłota, lekko opalizujące. Końcówka butelki mętna.
Piana: Piana ładna, obfita, gęsta i bardzo trwała. Zostawia bardzo ładny, wręcz rewelacyjny lejsing.
Zapach: Świeży, cytrusowy, lekko kwiatowy, ale nie słodki. W tle czysty, przyjemna słodowość, która wraz z ogrzewaniem staje się coraz bardziej intensywna. Przebijać zaczyna się również jakaś leśna nutka.
Smak: W smaku przede wszystkim cytrusy, na drugim planie przyjemna, czysta słodowość. Wraz z ogrzewaniem wzmacnia się warstwa słodowa. Na finiszu czuć lekkie pieczenie w przełyk od alkoholu. Goryczka średnia – zapewne dzięki wysokiemu ekstraktowi, bo bez tego pewnie byłaby wysoka.
Wysycenie: Wysycenie poniżej ciut średniej. Piwo jest bardzo pijalne.

My Antonia

Bardzo dobre piwo, które spokojnie mogłoby być synonimem balansu. My Antonia doskonale pokazuje, że mocny lager nie musi być wcale słodkim, alkoholowym ulepkiem, ale może być wręcz sesyjnym (!) mocno nachmielonym piwem o rozbudowanym bukiecie. Polskie browary, zarówno koncernowe jak i regionalne, które niejednokrotnie mają doświadczenie w warzeniu mocnego piwa dolnej fermentacji powinny uczyć się od twórców tego piwa, jak odpowiednio podejść do tematu. Jeszcze raz dziękuję Anderande’owi za możliwość spróbowania tego piwa! 🙂

Cena: piwo otrzymane w prezencie

Reklama
PRZEGLĄD RECENZJI
Ocena:
92 %
Poprzedni artykułRanking Miesiąca – kwiecień 2016
Następny artykuł#75: Beck’s – Pale Ale
Jakub Siusta
Nazywam się Jakub Siusta. Jestem rodowitym poli­cza­ni­nem, pocho­dzę więc z obsza­ru, które wciąż pozo­sta­je piwną pusty­nią na mapie Polski – zarów­no pod wzglę­dem dzia­ła­ją­cy­ch bro­wa­rów i ini­cja­tyw kon­trak­to­wy­ch, jak rów­nież pod wzglę­dem cie­ka­wy­ch loka­li i wyda­rzeń oko­ło­piw­ny­ch. Dlatego na moim blogu mam zamiar posta­wić na pro­mo­cję tego wszyst­kie­go, co dzie­je się w samym Szczecinie, ale także na zachod­nio­po­mor­skiej sce­nie piw­nej.
birra-del-borgo-dogfish-head-antoniaBardzo dobre piwo, które spokojnie mogłoby być synonimem balansu. My Antonia doskonale pokazuje, że mocny lager nie musi być wcale słodkim, alkoholowym ulepkiem, ale może być wręcz sesyjnym (!) mocno nachmielonym piwem o rozbudowanym bukiecie. Polskie browary, zarówno koncernowe jak i regionalne, które niejednokrotnie mają doświadczenie w warzeniu mocnego piwa dolnej fermentacji powinny uczyć się od twórców tego piwa, jak odpowiednio podejść do tematu. Jeszcze raz dziękuję Anderande'owi za możliwość spróbowania tego piwa! :)