Ce n'est pas IPA BruinBière de garde to styl, którego północnofrancuski rodowód jest zbliżony do saisona – oba bowiem warzone były na wsi, jako napój wykorzystywany przy pracach na polu. Z tym, że biere de garde był przeznaczony do dłuższego przetrzymywania w piwnicach, od czego zresztą wzięła się nazwa tego stylu. Wśród podobieństw między tymi stylami jest również to, że oba style są obecnie bardzo ogólnie zdefiniowane – lokalnie piwa te ewoluowały do wielu różnych form. Dla przykładu obecnie wśród piw typu bière de garde pod względem barwy trunku wyróżnia się 3 rodzaje: blond (jasną), ambree (bursztynową) oraz bruin (brązową). W Polsce za ten styl już jakiś czas temu na poważnie zabrała się ekipa Browaru PINTA, który wypuścił na rynek już wszystkie wspomniane wyżej warianty. Dziś na blogu chciałbym zrecenzować ostatni z nich, tj. wypuszczony stosunkowo niedawno bière de garde bruin o nazwie Ce n’est pas IPA Bruin.

Seria piw spod znaku Ce n’est pas IPA (co tłumaczy się z francuskiego na polski jako „To nie jest IPA”) jest puszczeniem oczka w kierunku tych, którzy jeszcze niedawno narzekali, że PINTA wypuszcza praktycznie same mocno chmielowe piwa. Jako pierwszy został wariant jasny, czyli blond. Później browarnicy PINTY wzięli na warsztat wersję ambree, by wreszcie na końcu uwarzyć wersję brązową, czyli bruin.

Reklama

Czym w ogóle charakteryzuje się ten styl? W piwach tego rodzaju (dość mocnych – od 6% do 8,5% alkoholu) dominuje warstwa słodowa, która w ciemniejszych wariantach uzupełniona jest często akcentami tostowymi, karmelowymi i toffi. Goryczka powinna być raczej niska, podobnie stonowane powinny być aromaty chmielowe. Mimo zdominowania profilu przez akcenty słodowe, piwo na finiszu powinno być wytrawne, niemulące. W jaśniejszych wersjach dopuszczalna jest przyprawowość, będąca efektem pracy drożdży. O dodatkach, jakie mogą być używane w produkcji bière de garde, klasyfikacja BJCP, którą się posiłkuję, milczy.

A właśnie dodatki sprawiają, że Ce n’est pas IPA Bruin jest de facto wariacją na temat stylu, która może okazać się całkiem ciekawa, bo nie ukrywajmy bière de garde do najciekawszych stylów na świecie raczej nie należy. Interpretacja PINTY została urozmaicona suszoną skórką słodkiej pomarańczy, mąką z kasztanów oraz owocami mirtu. W sklarowaniu piwa pomóc miał mech irlandzki, który otrzymywany jest z morskich glonów występujących przy wybrzeżach Irlandii. Do nachmielenia użyto 3 odmian chmielu: francuskiej – Aramis, niemieckiej – Perle oraz amerykańskiej – Mosaic.

Styl: bière de garde bruin
Ekstrakt:
 18%
Alk. obj.:
 7,5%
IBU:
 29

Data przy­dat­no­ści: 22.07.2016 r.

Kolor: Rubinowe, przejrzyste.
Piana: Całkiem ładna, choć szybko zanika i redukuje się do cienkiej warstwy.
Zapach: Karmel, czerwone owoce. Zapach przypomina mi troszkę kwas chlebowy z Van Pura. Po ogrzaniu ujawnia się delikatna pomarańcza.
Smak: Czekoladowe, karmelowe, na drugim planie przyjemne czerwone owoce. Piwo w smaku bardzo przypomina koźlaka. Finisz wytrawny i delikatnie cierpki. Alkohol bardzo dobrze ukryty. Goryczka niska.
Wysycenie: Średnie w kierunku niskiego.

Ce n'est pas IPA Bruin

Gdyby nikt mi nie uprzedził, że jest to bière de garde, powiedziałbym, że jest to raczej całkiem niezły przedstawiciel koźlaka, a nawet doppelbocka. Trochę szkoda, że dodatki (w tym także chmiel Mosaic) schowały się gdzieś pod grubą warstwą karmelu, bo byłoby na pewno ciekawiej. W sumie nie mam pojęcia, co mirt i kasztany powinny wnieść do piwa, co może być przyczyną tego, że ich nie wyczułem. Niemniej piwo jest smaczne, mogę powiedzieć, że wypiłem je ze sporą przyjemnością. Jest to idealna propozycja dla tych, którzy chcą odpocząć od mocnego chmielenia i wysokiej goryczki.

Ocena: 4,0/5
Cena:  7,50 zł za 0,5 l w internetowym skle­pie spe­cja­li­stycz­nym

Reklama