W internetach w ostatnim czasie pojawiły się sygnały o przegazowaniu części dostępnych w sklepach butelek bezalkoholowych piw z serii Mini Maxi – problem dotyczy wersji owocowych: Mango oraz Red. Skontaktowałem się w tej sprawie z Browarem PINTA, który w odpowiedzi przesłał mi komentarz sytuacji.

– Mini Maxi Red było dodatkowo przebadane w specjalistycznym laboratorium, które nie wykazało obecności żadnych drożdży i pleśni. Ponadto samodzielnie sprawdziliśmy ponad setkę sztuk z magazynu oraz dostępnych już na rynku. Przyczyna problemów z serią Mini Maxi była złożona i nałożyły się na siebie takie efekty jak niestały surowiec i niedostosowanie parametrów procesu do zmieniających się parametrów owoców. Przy produkcji Mini Maxi Red były już wprowadzone i weryfikowane zmiany w produkcji – napisał menedżer jakości Browaru PINTA Michał Cebula.

Reklama

Dopytałem o to, na czym dokładniej polegały wspomniane problemy.

– Staramy się utrzymywać pasteryzację na niskich poziomach, które wystarczają do zapewnienia stabilności piwa. Do piw owocowych stosujemy soki tłoczone i pulpy pasteryzowane, jednak ostatnie miesiące pokazały nam, że tym sezonie surowce te nie są tak stabilne i o ile zdecydowana większość butelek jest prawidłowa – pisze Michał Cebula. – Wadliwe butelki to prawdopodobnie ostatnia część rozlewu, przy której ze zbiornika mogą dostać się małe ilości gęstszych frakcji o większej zawartości soku, które mogły doprowadzić do przegazowania. Aby zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości zmieniliśmy procedury produkcyjne i zwiększyliśmy o około 20% pasteryzację – dodaje.

Recenzję obu piw znajdziecie na Chmielniku Jakubowym: Mini Maxi Mango oraz Mini Maxi Red.

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś/aś – zachęcam do polubienia naszego profilu na Facebooku:

  Polub Chmielnik Jakubowy na Facebooku

Reklama