Piwo, które Wam dziś przedstawię, musiało poczekać na swoją naprawdę długo – piwo dostałem jakoś jeszcze w październiku ubiegłego roku. Miałem je zrecenzować już w połowie grudnia, ale jakoś tak wyszło, że nie dałem rady. W pierwszej kolejności na warsztat biorę piwa mocno chmielone. Z drugiej strony widząc datę przydatności do spożycia do połowy marca, nie śpieszyłem się. No, ale w końcu udało się – Kawowa Pokusa z Browaru BIAŁY doczekała się recenzji.

Dzięki uprzejmości Sławomira Ignatiuka jak dotąd miałem okazję spróbować już aż sześciu jego piw, warzonych we wsi Łyski koło Białegostoku. Jest to też drugi stout – pierwszym był typowy dry stout, którego całkiem mile wspominam. W kolejce został jeszcze coffee milk stout, który już niedługo pojawi się na blogu.

Reklama

Milk stouty, to oprócz risów, najczęściej chyba warzone stouty w Polsce. Uzyskiwana za sprawą dodatku laktozy słodycz sprawia, że piwo jest łatwe w odbiorze i trafia w gusta tych, co nie przepadają za mocno chmielonymi piwami, czy też zwykłymi eurolagerami.

Co ciekawe, Kawowa Pokusa ma bardzo zbliżone parametry do swojego „wytrawnego” kuzyna. 12° Plato ekstraktu to dokładnie tyle, ile miał Biały Irlandzki Stout. Różnią się (choć niewiele, bo tylko 0,4%) zawartością alkoholu, co sugeruje, że z ilością dodanego cukru mlecznego Browar Biały nie poszalał. Potwierdza to zresztą etykieta, na której przeczytać możemy, że smak jest „lekko słodki”. Dla mnie to akurat dobrze, bo nie przepadam za piwami będącymi słodkimi ulepami.

Kawowa Pokusa została nachmielona dobrze znaną już mi polską odmianą chmielu o nazwie Marynka. Poza tym w składzie nie znajdziemy żadnych udziwnień.

Styl: milk stout
Ekstrakt:
 12° Plato 
Alk. obj.:
 4,5%
IBU:
 40

Data przy­dat­no­ści: 16.03.2019

Kolor: Czarne, nieprzejrzyste.
Piana: Piwo jest ewidentnie przegazowane, co zwiastowało już dość pokaźne syknięcie spod kapsla. Piwo jednak nie wylatało z butelki. Po nalaniu odrobiny piwa do szklanki, piana wypełniła ją do połowy. Głośno syczała i dość szybko opadała, niczym piana na coli.
Zapach: Posłodzona kawa, przyjemny.
Smak: Piwo jest zaskakująco mało słodkie – mamy tu przede wszystkim kawę, sporo paloności – na finiszu jest nieprzyjemna, trochę chemiczna i dość toporna goryczka. Czyżby objaw infekcji? Laktozowa słodycz pojawia się dopiero na drugim planie i jest od razu kontrowana przez wspomnianą wyżej goryczkę.
Wysycenie: Umiarkowane.

Oj, coś tu nie pykło z nagazowaniem :(. W przypadku stoutów, im mniej gazu, to tym lepiej. Tu dwutlenku węgla było zdecydowanie za dużo. Jest w tym pewnie trochę mojej winy, bo trzymałem je w szafce w temperaturze otoczenia, a piwo to jest przecież niepasteryzowane. Mimo, że laktoza jest cukrem niefermentowalnym przez drożdże, to jednak trunek musiał mi w butelce dofermentować, być może za sprawą infekcji. Wskazywałaby na to niezbyt przyjemna goryczka na finiszu. Podobna sytuacja była w przypadku IPA Chmielowa Moc z Browaru Biały. Być może piwa były rozlane w podobnym czasie i rozwinęło się w nich podobne zakażenie.

Cena: otrzymane w ramach współpracy z Browarem BIAŁY

Reklama
PRZEGLĄD RECENZJI
Ocena:
49 %
Poprzedni artykułOpisy kategorii Szczecińskiego Konkursu Piw Domowych
Następny artykułNew England DDH DIPA: Centennial&Amarillo Nowością Miesiąca!
Jakub Siusta
Nazywam się Jakub Siusta. Jestem rodowitym poli­cza­ni­nem, pocho­dzę więc z obsza­ru, które wciąż pozo­sta­je piwną pusty­nią na mapie Polski – zarów­no pod wzglę­dem dzia­ła­ją­cy­ch bro­wa­rów i ini­cja­tyw kon­trak­to­wy­ch, jak rów­nież pod wzglę­dem cie­ka­wy­ch loka­li i wyda­rzeń oko­ło­piw­ny­ch. Dlatego na moim blogu mam zamiar posta­wić na pro­mo­cję tego wszyst­kie­go, co dzie­je się w samym Szczecinie, ale także na zachod­nio­po­mor­skiej sce­nie piw­nej.
552-bialy-kawowa-pokusaOj, coś tu nie pykło z nagazowaniem :(. W przypadku stoutów, im mniej gazu, to tym lepiej. Tu dwutlenku węgla było zdecydowanie za dużo. Jest w tym pewnie trochę mojej winy, bo trzymałem je w szafce w temperaturze otoczenia, a piwo to jest przecież niepasteryzowane. Mimo, że laktoza jest cukrem niefermentowalnym przez drożdże, to jednak trunek musiał mi w butelce dofermentować, być może za sprawą infekcji. Wskazywałaby na to niezbyt przyjemna goryczka na finiszu.