Table Brett z Browaru PINTAZapewne wielu z Was drożdże ze szczepu Brettanomyces kojarzy z kwaśnymi piwami. Otóż okazuje się, że nie jest to regułą i nie zawsze dzikusy produkują kwaśność podczas fermentacji. W odpowiednich warunkach, przy odpowiednio dobranej mieszance drożdży (bez bakterii kwasu mlekowego) nie otrzymamy piwa kwaśnego, ale takie, które wielu piwnych sensoryków w języku angielskim określa jako „funky”. Określenie to łączy w sobie wiele deskryptorów smaku i aromatu: od nut owocowych (białe owoce, gruszka, ananas), poprzez akcenty wiejskie (siano, końska derka, siano, aż po nuty skórzane. Takim niekwaśnym przedstawicielem piw fermentowanych brettami jest Table Brett z Browaru PINTA.

Oj, dawno już nie było u mnie recenzji piwa od Ziemka Fałata i spółki. Wiem, że wypuszczają oni regularnie nowości w ramach projektu PINTA Miesiąca, ale w pubach bywam rzadko więc, póki co na nie nie trafiam. Muszę więc liczyć na to, że przynajmniej część z nich dobrze przyjmie się na rynku i trafi do butelek. Z piwem Table Brett wiąże się jednak inna historia – otóż miało ono swoją premierę podczas Beer Geek Madness 2016 (tj. na czwartej edycji tej wrocławskiej imprezy, która odbyła się w marcu 2016 r.), gdzie spotkało się z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony konsumentów. Hasło tegorocznego festiwalu brzmiało MILESTONE, zatem browary biorące w nim udział zostały niejako zobowiązane do tego, aby przedstawić, co było największym krokiem milowym dla polskiej sceny piwnej. PINTA postanowiła więc sięgnąć po amerykańskie odmiany chmielu oraz po blend drożdży oparty na Brettanomyces, łącząc tym samym tradycyjne, historyczne piwo z nową falą, która obecnie w Polsce opiera się głównie na chmielach zza Wielkiej Wody, ciekawych dodatkach oraz na eksperymentach z fermentacją.

Reklama

Table Brett jest bowiem, jak czytamy na stronie Browaru, stuningowaną po amerykańsku wariacją na temat historycznego piwa stołowego (tzw. bière de table), pochodzącego z terenów dzisiejszej Belgii i północnej Francji. Dzięki niskiej zawartości alkoholu (1,5-3,9%) tego typu napój był w przeszłości podawany również dzieciom, jako że picie nieprzegotowanej wody przez długi czas było bardzo niebezpieczne, a jak wiemy, alkohol ma działanie bakteriobójcze. Ponadto zioła używane wówczas przy warzeniu piwa (nie zawsze był to znany dzisiaj chmiel), jak się później okazało, hamowały rozwój bakterii w gotowym już trunku. Tak więc nic dziwnego, że owe bière de table szybko zyskało na popularności i przetrwało do dziś, choć, biorąc pod uwagę najpopularniejsze obecnie klasyfikacje sędziowskie, nie jest ono uznawane za osobny styl .

Zanim wyizolowano i poznano drożdże, brzeczka w browarze była szczepiona gęstwą z poprzednich udanych piw. Z całą pewnością znajdowały się w niej drożdże dzikie, stąd Browar PINTA zdecydował się ich użyć, aby odzwierciedlić to w Table Brett. Zastosowano więc mieszankę drożdży The Yeast Bay: Amalgamation Blend zawierającą Brettanomyces (chłopaki użyli go już w recenzowanym jakiś czas temu bardzo dobrym Brett IPA) oraz drożdże o handlowej nazwie Wallonian Farmhouse, które mogliśmy już poznać za sprawą świetnego piwa FarmHouse! (btw. miałem ostatnio okazję pić najnowszą jego warkę i niestety dupy nie urwała :/). Aby nadać piwu nowofalowy sznyt użyto amerykańskich odmian chmielu: Citra, Centennial, Mosaic oraz Cascade. Brzmi to więc naprawdę ciekawie, bowiem zastosowana chmielowa kompozycja powinna w interesujący sposób współgrać z aromatami pochodzącymi od drożdży :).

Styl: brett ale
Ekstrakt:
 9%
Alk. obj.:
 3,5%
IBU:
 19

Data przy­dat­no­ści: 11.04.2017 r.

Kolor: Jasnożółte, mętne.
Piana: Niska, nawet przy wymuszaniu i agresywnym nalewaniu nie chce się utworzyć. Po chwili na powierzchni zostaje jedynie cieniutka obrączka przy ściankach szkła.
Zapach: Świeży, owocowy – wyczuwam przede wszystkim kwaskowe cytrusy, świeży ananas. Po ogrzaniu dochodzi delikatny aromat siana.
Smak: Table Brett jest piwem bardzo wytrawnym, wodnistym. W smaku mamy to co w zapachu – czyli cytrusy z ananasem, które dodatkowo wzbogacone są słodkimi białymi owocami i subtelną skórzaną cierpkością. Na finiszu pojawia się fenolowa przyprawowość, która wzmacnia wyraźną ale niezbyt intensywną, krótką goryczkę. Po ogrzaniu wyłania się lekka zbożowa słodowość.
Wysycenie: Wysokie, delikatnie szczypie w gardło.

Table Brett z Browaru PINTA

Smaczne piwo. Mimo, że jest bardzo lekkie, wytrawne i wodniste, to nie sprawia wrażenia pustego w smaku. Dzięki bogatej kompozycji aromatycznych, nowofalowych odmian chmielu oraz ciekawej mieszance drożdży, piwo to ma naprawdę intrygujący profil aromatyczno-smakowy. Nuty chmielowe i drożdżowe świetnie się ze sobą komponują, w związku z czym jeszcze bardziej podkreślane są obecne w tym piwie akcenty owocowe. Przyznam się jednak, że kupując to piwo spodziewałem się, że znajdę w nim znacznie więcej typowo brettowych, ekstremalnych aromatów – takich jak stajnia, czy też końska derka. Table Brett poszedł jednak w stronę owocowości (również charakterystycznej dla dzikich drożdży), a nie w kierunku charakteru określanego często jako wiejski. Ze względu na jego niskie parametry jestem przekonany, że piwo to świetnie sprawdziłoby się latem podczas upałów. Mam więc nadzieję, że wejdzie ono do regularnie powtarzanej, choćby sezonowej, oferty Browaru PINTY.

Cena: 7,20 zł za butel­kę 0,5 l w delikatesach

Reklama