Okres świąteczny był dla mnie okazją do sztosów z Browaru Kormoran – szczególnie, że stałem się posiadaczem bardzo ładnie wydanego kormoranowego zestawu czterech trunków z dwoma bardzo ładnymi kieliszkami (to nie są tanie rzeczy! 😉 ). Zacząłem w Boże Narodzenie od piw, które już wcześniej recenzowałem na Chmielniku – Imperium Prunum i Terra Donum nadal trzymają wysoki poziom. Dziś przyszła kolej na Barlow Sorbus, nad którego zakupem myślałem już dawno temu, ale jakoś nigdy się na to nie zdecydowałem. Jest barley wine z dość oryginalnym nawet jak na polskie warunki dodatkiem, czyli z jarzębiną.
Jarzębinę znają chyba wszyscy – to pomarańczowe, jesienne owoce drzewa o nazwie jarząb pospolity. W postaci nieprzetworzonej są one gorzkie i niejadalne, a nawet trujące. Aby można było je spożyć, należy je przemrozić i zblanszować. Spotkać można jarzębinowe wódki, soki, dżey itp.
Jarzębinę w polskim krafcie na pewno wykorzystywała Piwoteka w ramach kooperacji z De Molenem, której owocem było bardzo dobre piwo Łódź i Młyn. Odsyłam Was do tamtej recenzji. Dodatek owoców wniósł tam przede wszystkim cierpkość na finiszu. Zobaczymy, jak będzie w Barlow Sorbus. Barley wine jest zwykle piwem dość słodkim, słodowym i jarzębina może okazać się fajnym sposobem na przełamanie smaków.
Barlow Sorbus to trunek potężny pod względem parametrów – z 26° Plato ekstraktu i 10,5% alkoholu.
Data przydatności: 22.11.2020 r.
Kolor: Ciemnobursztynowe, miedziane. Klarowne.
Piana: Niska, wręcz szczątkowa. Tworzy się z trudem jedynie cieniutka, rachityczna warstewka.
Zapach: Karmel, melasa, suszone owoce.
Smak: Barlow Sorbus to piwo słodkie, jednak za tą słodyczą nie idzie w parze znana z niektórych barley wine’ów pełnia. Piwo sprawia wrażenie smukłego. W smaku pojawia się karmel, kawa zbożowa, nuty ciasteczkowe, suszone owoce – takie jak: śliwka, figi, daktyle. Finisz cierpki, pozostawiający długą i zalegającą goryczkę, która kojarzy mi się z goryczą niektórych lekarstw. Zakładam jednak, że jest to zasługą jarzębiny. Goryczka może być potęgowana przez alkohol, który dodaje jej ostrości, rozgrzewając przełyk.
Wysycenie: Niskie.
Jest dobrze, choć spodziewałem się większego efektu „wow”. Do samej bazy słodowej nie mam zastrzeżeń – no może oczekiwałem nieco większego odczucia pełni – czyżby efekt użycia ekstraktu słodowego?. Nie podoba mi się za to finisz, który był zaskakująco ostry i – jak dla mnie – średnio przyjemny. Taki efekt zapewne dało połączenie chmielowej goryczki, cierpkości jarzębiny oraz alkoholowej ostrości. Jak dla mnie, Barlow Sorbus to póki co najsłabsze z serri sztosów z Browaru Kormoran.
Cena: jedno z czterech piw z zestawu zawierającego dwa kieliszki, kosztującego 100 zł