Sourness BlackcurrantPonoć w Polsce nie ma już śladu po lecie ;). I to nie tylko w Polsce – tu gdzie jestem, czyli w Chorwacji, od kilku dni mamy do czynienia z pokaźnym cyklonem, któremu nadano tu imię Gracja. Mam więc tu co chwilę burze, poza tym mocno wieje i pada. Jest to więc odpowiednia sceneria, aby zająć się piwem, w którym prawdopodobnie „zamknięta” została cząstka lata, czyli smak owoców czarnej porzeczki. Piwem tym będzie Sourness Blackcurrant z Browaru Szpunt.

Browar Szpunt to inicjatywa założona przez Piotra Tomaszewskiego, Dawida Głuszczyńskiego i Pawła Dukiela, którzy wpadli na szalony pomysł kontraktowego warzenia w uznawanym przez wielu beer geeków za wyklęty Browarze Koreb. Sourness Blackcurrant to trzecie piwo od tej ekipy, które mam przyjemność recenzować.

Reklama

Sourness Blackcurrant to drugie piwo z serii kwasów z Browaru Szpunt. Pierwszym był bodaj sour ale malinowy. Trochę żałuję, że nie trafiłem na jego malinową wersję, ponieważ – jak już kilka razy na blogu pisałem – maliny należą do moich ulubionych owoców. Czarną porzeczkę, która w tym wypadku została dodana w formie soku, lubię mniej, a i rzadko mam okazję ją jeść. Sądząc po zamieszczonym na etykiecie (btw. naprawdę mi się ona podoba!) składzie, spokojnie można przypisać do stylu berliner weisse – w zasypie, oprócz słodu jęczmiennego, znalazł się słód pszeniczny, a brzeczka została zakwaszona bakteriami kwasu mlekowego. To w połączeniu z parametrami – 10° Plato ekstraktu oraz 3,5% alkoholu – od razu sugeruje mi właśnie berlińskie pszeniczne kwaśne, które zresztą bardzo lubię. Jego cechą charakterystyczną jest lekkość, połączona z intensywną, wręcz cytrynową kwaśnością. Jako, że kwasowość na takim poziomie nie dla wszystkich jest akceptowalna, to w Niemczech styl ten łączy się z najróżniejszymi sokami i syropami.

Co ciekawe, na etykiecie nie wymieniono… chmielu. Nie wiem, czy jest to przeoczenie, czy też faktycznie piwa nie nachmielono.

Styl: fruit sour ale
Ekstrakt:
 10%
Alk. obj.:
 3,5%
IBU
b/d

Data przy­dat­no­ści: 19.11.2017

Kolor: Malinowo czerwone, równomiernie, umiarkowanie zmętnione.
Piana: Tworzy się niezbyt obfita, ale drobna, gęsta i całkiem trwała.
Zapach: Owocowy, porzeczkowy – pachnie jak świeżo wyciśnięty sok. Wyraźnie kwaśny, delikatnie mleczny od kwasu mlekowego.
Smak: Od razu czuć, że Sourness to piwo lekkie, na myśl nasuwa się berliner weisse. Na pierwszym planie jest przyjemna owocowość, przypominająca świeżą porzeczkę. Jest też trochę zboża. Finisz cierpki i kwaśny w typie cytryny. Goryczki brak.
Wysycenie: Wysokie.
Sourness Blackcurrant
Smaczne piwo, choć spodziewałem się większej kwasowości, pochodzącej od wyprodukowanego przez bakterie Lactobacillus kwasu mlekowego, podbitego przez czarną porzeczkę, która z reguły słodyczą nie grzeszy. Niemniej nie ma wątpliwości, że do tego piwa został dodany ten popularny w polskich ogródkach owoc. Jest on w nim obecny w całkiem przyjemny sposób, na szczęście udało się uniknąć nielubianego przeze mnie efektu kompotu owocowego. Piwo jak najbardziej na plus, idealne na lato – ewentualnie na wczesną jesień, żeby sobie lato przypomnieć ;).

Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy ze szczecińskim sklepem specjalistycznym Chmiel – Świat Piwa

Reklama