Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019

31. urodziny, które obchodziłem w miniony weekend, to dobry moment, aby sięgnąć po to, co mam najlepsze w swoich piwnych zapasach. Z okazji niedawnych moich imienin recenzowałem belgijskie geuze, dlatego też tym razem zdecydowałem się na polskie trunki mające zadatki na bycie sztosem. I tak jako pierwsze w moim szkle znalazło się arcyciekawie zapowiadające się piwo z wrocławskiego Browaru Stu Mostów, a mianowicie Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019.

Browar Stu Mostów jest w moich oczach jednym z polskich browarów z najciekawszym portfolio. Znajdziemy w nim dosłownie wszystko – od klasyki, poprzez nową falę, skończywszy na sztosach leżakowanych beczkach, nasycanych azotem oraz na piwach dzikich. Dziś skupię się na tych ostatnich, które trafiają na rynek w ramach serii Wild. Tych piw jest już obecnie dziewięć, a sama seria rozpoczęła się od piwa, którym właśnie dziś się zajmę – tj. Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019 (spokojnie, do daty przydatności do spożycia jest jeszcze daleko – tj. prawie cztery lata!). Część z tych dzikich trunków nie była do końca udana, ponieważ borykała się z problemem przegazowania (dotyczyło to piw w stylu biere de soif, czyli hybrydy piwa i wina).

Reklama

Swoją wyjątkowość seria Wild zawdzięcza fermentacji kombinowanej, polegającej na użyciu różnych szczepów drożdży na różnych etapach produkcji piwa. I tak w przypadku Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019 podczas pierwszej, podstawowej fermentacji (24 dni) użyto zwykłych brytyjskich drożdży piwnych saccharomyces cerevisiae. Później piwo trafiło na 18 miesięcy do dębowych beczek po bourbonie i zaszczepione dziki drożdżami brettanomyces oraz bakteriami kwasu mlekowego. Po 1,5 roku piwo zostało rozlane do butelek, w których zostało poddane refermentacji z dodatkiem przecieru z czarnej porzeczki, który wniósł dodatkowe cukry, oraz drożdżami szampańskimi saccharomyces bayanus.

To właśnie sposób fermentacji sprawia, że piwo Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019 jest wyjątkowe – zastosowane chmielenie niemiecką odmianą Tettnanger jest homeopatyczne – browar podaje goryczkę na poziomie jedynie… 2 IBU. Tak, nie zgubiłem tu żadnego zera ;).

Recenzowane dziś przeze mnie piwo na półki sklepowe trafiło w bardzo ładnej butelce (takiej szampańskiej), ze starannie wykonaną etykietą wydrukowaną na przyjemnym w dotyku „szlachetnym” papierze. Część napisów pokryta jest metalizowaną, brokatową farbą, która fajnie mieni się pod światłem. Trochę szkoda, że na etykiecie nie podano pełnego składu i ograniczono się jedynie do wyliczenia alergenów. Trochę mnie to dziwi, ponieważ jest on dostępny na stronie internetowej i jest jak najbardziej prawilny i interesujący.

Skład piwa Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019:

woda, słód jęczmienny: pilzneński, pszeniczny, chmiel Tettnanger, drożdże:
Pierwsza fermentacja: Saccharomyces Cerevisiae (british strain);
Fermentacja w beczce: brettanomyces + lactobacillus house strains;
Refermentacja: saccharomyces bayanus

Parametry piwa Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019:

Styl: wild fruit sour ale
Ekstrakt:
 15° Plato
Alk. obj.:
 7%
IBU:
 2

Data przydatności: 14.08.2024

Kolor: Lekko różowawe, wpadające w pomarańcz. Praktycznie klarowne, lekko opalizujące.
Piana: Ładna, drobna i gęsta. Dość szybko opada jednak do dość grubej obrączki.
Zapach: Jest porzeczka i dużo dzikości. Aromat paradoksalnie jest dość słodki. Jest intensywnie owocowy, jakby lekko truskawkowy, jogurtowy.
Smak: Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019 jest kwaśne i to nawet mocno. Na pierwszym planie czuć czarną porzeczkę, która wybija się na pierwszy plan, dodając w smaku sporo owocowej cierpkości, ale też świeżości. Piwo jest intensywnie dzikie, oprócz nut owocowych, jest trochę siana oraz wyrobów skorzanych. Tło jest „okrągłe”, jakby jogurtowe. Nut beczkowych, charakterystycznych dla bourbonu nie udało mi się wyodrębnić. Goryczki brak. Finisz lekko octowy. Alkohol świetnie ukryty.
Wysycenie: Wysokie.

Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019
Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019

Wild: Vintage Sour Ale Blend 2019 to sztos – nie boję się tego powiedzieć. Jest to bardzo dobrze wykonany dzikus, któremu całkiem niedaleko do klasycznych belgijskich owocowych lambików. Serio. Dzikie drożdże zrobiły tu kawał dobrej roboty – pomimo całej nieprzewidywalności procesu udało się stworzyć piwo, w którym – mam wrażenie – wszystko jest na swoim miejscu. Jestem naprawdę pod mega wrażeniem. Trunek ten nie jest tani, ale jak najbardziej warty każdej wydanej na niego złotówki. Pycha!

Cena: 39 zł za 0,5 litra w sklepie specjalistycznym Chmiel – Świat Piwa w Szczecinie

Reklama