Dziś na blogu coś, czego jeszcze nie było, a mianowicie recenzja rzemieślniczego miodu pitnego! Generalnie lubię wszystko, co słodkie – co zresztą po mnie widać, dlatego już dobrych parę lat temu polubiłem trunki zwane miodem pitnym. Do tej pory do czynienia miałem z tym, co jest na polskim rynku szeroko dostępne – czyli głównie do produktów Apisu. Na Szczecin Beer Fest po raz pierwszy miałem okazję spróbować pitnego wyrobu rzemieślniczej pasieki z Dargomyśla koło Dębna – tj. z Pasieki „Dziki Miód”. Jednym ze sprzedawanych tam miodów był trójniak Chmielak, który tak mi posmakował, że postanowiłem kupić całą butelkę.

Pasieka „Dziki Miód”, należąca do Anny i Krzysztofa Piwowarów, zlokalizowana jest, tak jak już wyżej napisałem, we wsi Dargomyśl w województwie zachodniopomorskim, niedaleko głównych dróg prowadzących z Kostrzyna do Myśliborza oraz z Kostrzyna do Chojny. Oczywiście nie produkuje się tam jedynie miodów pitnych – wytwarzane są tam miody zwykłe, a także inne wyroby pochodzenia pszczelego – jak np. propolis, czy też kosmetyki na bazie wosku pszczelego. Miód pitny nie jest też jedynym alkoholem tam wytwarzanym – obok miodosytni jest tam też dość niewielka winnica.

Reklama

Wracając do dzisiejszego bohatera, to niektórym może się wydawać, że trójniak jest miodem raczej nudnym. W tym wypadku mogę śmiało powiedzieć: „nic z tych rzeczy!”. Zanim jednak przejdę do konkretów, to napiszę jeszcze kilka słów teorii na temat tego słodkiego trunku. Miód pitny powstaje dzięki fermentacji nastawu, którego bazą jest rozpuszczony w wodzie miód pszczeli. W zależności od proporcji woda/miód oraz dodawanych do niego dodatkowych składników, wyróżnia się wiele rodzajów miodu pitnego. Najwięcej miodu w miodzie ma półtorak – na jedną część miodu przypada bowiem jedynie pół części wody. Analogicznie – dwójniak to jedna część wody i jedna część miodu, natomiast trójniak – jedna część miodu i dwie części wody. Miodosytnicy bardzo często nie ograniczają się jedynie do tych dwóch surowców. Generalnie producentów miodu pitnego, tak jak piwowarów, ogranicza w sumie jedynie wyobraźnia. I tak, dodawane są np. różnego rodzaju soki owocowe, zioła albo przyprawy. Z miodów owocowych najbardziej lubię maliniaki, ale to dlatego, że uwielbiam maliny i wszelkie przetwory z tych owoców. Niestety miodu malinowego na festiwalowym stoisku nie było, ale był za to chmielony! Jako miłośnik piwa, nie mogłem obok niego przejść obojętnie, szczególnie że z tą wariacją na temat tego rodzaju alkoholu spotkałem się pierwszy raz ;).

Miód pitny trójniak „Chmielak” jest trunkiem zaiste interesującym. Po pierwsze został nachmielony i to amerykańską, nowofalową odmianą chmielu – Chinookiem. Dodatkowo do miodu trafiła cała kompozycja innych ziół, na czele z jałowcem. Warto też wspomnieć, że miód był leżakowany przez 1,5 roku w drewnianej beczce.

Dobra, koniec tego gadania – przejdźmy do degustacji. A, zapomniałbym – zaznaczam, że nie znam się na sensoryce miodów pitnych, dlatego lojalnie ostrzegam, że będę korzystał ze sformułowań znanych z recenzji piwa :).

Alk. obj.: 15%

Kolor: Bardzo jasnozłoty, ciemnosłomkowy. Klarowny.
Zapach: Miodowy, z wyraźną nutką ziołową. Gdzieś w tle są też cytrusy.
Smak: Jak na miód pitny Chmielak jest trunkiem dość wytrawnym, choć piłem już trójniaki znacznie mniej słodkie. Miodowość jest czysta, bez jakichś zbędnych posmaków. Pojawiają się delikatne cytrusy. Finisz goryczkowy, ziołowy, przyprawowy. Słodycz jest tym samym kapitalnie złamana, przez co trunek nie jest nawet w najmniejszym stopniu mdły. Oj, mógłbym tego miodu wypić na pewno sporo :).

Bardzo dobry miód! Do tej pory uważałem trójniaki za najnudniejsze miody. Chmielak pokazał mi, że wcale tak być nie musi i że tego typu trunki mogą oferować całe bogactwo doznań. Dodatek ziół, w tym chmielu, sprawił, że recenzowany dziś miód jest, jak na ten rodzaj alkoholu, bardzo sesyjny. Świetna sprawa! Aż żałuję, że zakupiłem tylko jedną butelkę, bo i porzeczkowiec mnie kusił.

Cena: około 30 zł za 0,5 litra

Reklama