Gdy Browar Bytów zapowiedział po raz pierwszy wypuszczenie Porteru, pierwszą moją myślą było – „czyżby kolejny porter bałtycki?”. Szybko jednak okazało się, że jednak będzie to przedstawiciel jednego z klasycznych brytyjskich stylów – tj. brown (english) porter. Piwo to nie jest jakoś szczególnie często spotykane, szczególnie w wersji bez żadnych dodatków – jest ono bowiem często uważane za tzw. „nudną Anglię”. Ja z kolei lubię sięgać po typowe ejle z Wielkiej Brytanii – dla mnie są one pewnego rodzaju odskocznią od amerykańskich odmian chmielu. Dziś zatem sprawdzę, co do zaoferowania ma dla nas wspomniany już przeze mnie Porter z Browaru Bytów.
Brown porter to to stosunkowo lekkie ciemne piwo górnej fermentacji (BJCP podaje ekstrakt do 12,9° Plato) – czasem dość zbliżone do dry stoutu, od którego powinno być jednak jaśniejsze i zdecydowanie mniej palone. Balans bazy słodowej powinien być przesunięty w kierunku nut karmelowych, orzechowych, chlebowych, czy też toffi. Kawa powinna być jedynie w tle. Chmielowość niska do umiarkowanej. Dopuszczalny na niskim poziomie jest diacetyl, a estry na poziomie od niskiego do umiarkowanego. Wbrew pozorom więc sporo w brown porterze może się dziać – wcale nie musi to być taki nudny styl.
Browar Bytów przygotowując swoją interpretację tego stylu zdecydował się na piwo nieco mocniejsze niż to, o czym można przeczytać w klasyfikacji BJCP. Skład jednak pozostał klasyczny, bez zbędnych udziwnień. Na etykiecie umieszczono go w formie niezbyt szczegółowej, jednak dzięki materiałom, które otrzymałem od browaru, mam trochę więcej danych. Zarówno słody, jak i chmielenie są typowo angielskie. Liczę więc na sesyjne, nisko wysycone piwo – takie, jakie ponoć są typowe dla brytyjskiego piwowarstwa.
Jak na Bytów, to etykieta recenzowanego dziś przeze mnie trunku jest jeszcze całkiem okej. Może nie grzeszy jakąś szczególną urodą, ale do bólu prosta i czytelna.
Data przydatności: 05.11.2022 r.
Kolor: Bardzo ciemnobrązowe, w szklance czarne, nieprzejrzyste
Piana: Koloru ecru, ładna, zaskakująco drobna, gęsta i obfita – zwiastuje spore nagazowanie.
Zapach: Kawowy, głównie kawa zbożowa.
Smak: Kawa zbożowa z domieszką kawy „prawdziwej” – tak można by opisać to, co dzieje się w smaku. Piwo jest zaskakująco ciemne w smaku – nie ma tu za wiele „brązowych” nut, charakterystycznych dla brown porteru. Jest za to sporo stoutowej kawy. Po ogrzaniu pojawia się słodkawa, ciemna czekolada.
Wysycenie: Za wysokie jak na ten styl – dwutlenek węgla zapycha żołądek.
Nie wiem, czy jest to kwestia tylko mojej butelki, ale największym minusem tego piwa było dla mnie zbyt wysokie wysycenie. Poza tym – jak na brown porter – jest tu zaskakująco sporo nut ciemnych, stoutowych, które przykryły nuty chlebowe, karmelowe, czy orzechowe. Porter z Bytowa podchodzi już trochę pod robust porter. Wiem sporo tego mojego czepiania, ale mimo wszystko jest to piwo smaczne.
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy barterowej z Browarem Bytów