Seria piwnych pamiątek z urlopu dobiega powoli końca – dziś w ramach tego cyklu zaprezentuję Wam piwo, z którym mam niestety podwójny problem – po pierwsze długo zastanawiałem się, jak je zakwalifikować. Zostało ono uwarzone przez chorwacki browar kontraktowy Visibaba w… Serbii! Tak, Bob Barley, bo tym brown porterem dzisiaj się zajmę, został uwarzony w serbskim browarze Kabinet. Jeśli pamiętacie, niedawno recenzowałem od nich jedno, całkiem niezłe IPA single hop Citra. Ponadto przez moje gapiostwo omawiany dziś Bob Barley przeterminował mi się schowany w mojej szafce. Spostrzegłem to na szczęście jeszcze dzień po terminie i jeszcze w tym samym dniu postanowiłem go wypić licząc, że nie zepsuło się. Na szczęście ciemne piwo z reguły dość dobrze znoszą próbę czasu i mam nadzieję, że i w tym wypadku tak właśnie będzie :).
Browar Visibaba wystartował w lutym 2014 r. i został założony przez dwóch Belgów mieszkających na stałe w Chorwacji. Nie otworzyli oni jednak browaru stacjonarnego, ale zdecydowali się na formę kontraktową działalności. Jak piszą na swoim profilu na Facebooku, odpowiedniego miejsca na warzenie szukali najpierw w Chorwacji i Słowenii, aż w końcu trafili do Serbii, do Browaru Kabinet. Obaj założyciele, oprócz piwowarstwa domowego, pasjonują się muzyką. Z tego połączenia pasji powstały nazwy poszczególnych piw z oferty browaru Visibaba i naprawdę świetne etykiety, przedstawiające coś w stylu karykatury muzyków. W portfolio kontraktowiec ten ma obecnie łącznie 3 piwa: John Lemon, Janis Hoplin oraz Bob Barley – właśnie to ostatnie, które oczywiście jest nawiązaniem do Boba Marleya, wziąłem dzisiaj na warsztat.
O brown porterze pisałem już na moich łamach kilkukrotnie. Wg wytycznych sędziowskich powinny w nim dominować nuty czekoladowe, a oprócz nich jako charakterystyczne dla tego stylu wymieniane są także akcenty karmelowe, zbożowe, chlebowe, orzechowe, toffi. Od stoutu brown porter jest mniej kawowy i palony, trochę „jaśniejszy” w smaku. Szkoda, że na kontrze dostajemy stosunkowo niewiele informacji – w pierwszej chwili wszystko wygląda dobrze, ponieważ wyeksponowane są dane na temat barwy (w skali EBC), wysokości goryczki oraz zawartości alkoholu. Niestety o innych szczegółach raczej się nie dowiemy, a i podany skład jest dość lakoniczny. Nie wiem więc, jakiej odmiany chmielu użyto, nad czym wielce ubolewam.
Styl: brown porter
Ekstrakt: b/d
Alk. obj.: 6,5%
IBU: 30
Data przydatności: 08.12.2016 r.
Kolor: Czarny, nieprzejrzysty.
Piana: Piana niewysoka, brązowawa. Dość szybko redukuje się do obrączki. Brak lejsingu.
Zapach: Czekoladowy, kakaowy, lekko kawowy. Przyjemny.
Smak: Kakaowy, wpadający w czekoladę. Lekko słodkawy, gdzieś tam w tle wyłaniają się nuty karmelowe i delikatnie orzechowe. Niestety piwo sprawia wrażenie wodnistego. Goryczka zgodnie z zapowiedzią z etykiety jest niska.
Wysycenie: Trochę podwyższone, czuć drobne szczypanie w gardle.
Uff, całe szczęście, że pomimo przeterminowania piwu nic złego się nie stało. Z całą pewnością bardzo dobrze świadczy to o umiejętnościach piwowarów, którzy ustrzegli się poważnych błędów mogących skutkować przyspieszonym psuciem się produktu. Piwo smaczne, choć bez potencjału na urwanie czegokolwiek. I najprawdopodobniej właśnie takie miało być.
Ocena: 3,8/5
Cena: 18 kun (około 10,50 zł) za 0,33 l chorwackim sklepie specjalistycznym