Po tym, jak ostatnio recenzowałem bardzo dobrego west coasta z Browaru Tarnobrzeg, naszła mnie ochota na coś równie wytrawnego i goryczkowego, ale ciemnego. Niestety, typowego dry stoutu w swoich zapasach nie znalazłem, ale w zamian za to trafiłem na coś zbliżonego, tj. na Black Scottish Stout ze szkockiego Browaru Belhaven.
Gdy ostatnio sięgałem po piwa ciemne, były to trunki mocne, rozgrzewające – idealne na aktualną jesienno-zimową aurę. Dziś będzie zgoła inaczej, bo dzisiejszy stout ma jedynie 4,2% alkoholu. Lubię takie sesyjne piwa – szczególnie w warunkach pubowych, gdy dzień nie kończy się na jednej, czy dwóch szklankach ;). Wyspiarskie style świetnie się do tego nadają.
Etykieta Black Scottish Stout, który rozlewany jest w puszki i charakterystyczne butelki z bezbarwnego szkła, jest uboga w informacje – dowiadujemy się z niej jedynie o alergenach, którymi w tym wypadku są: słód jęczmienny oraz owies. Na szczęście dużo lepiej jest na stronie internetowej, z której dowiadujemy się, że w składzie znalazły słody: jasny, czekoladowy, crystal oraz palony jęczmień. O dziwo, brakuje tu wzmianki o owsie. Trunek jest chmielony brytyjską odmianą Challenger.
Browar Belhaven to jedna z najbardziej znanych szkockich marek piwa. To największy i najstarszy (datuje się go na rok 1719!) obecnie browar, który aktualnie należy do Greene Kinga.
Piwo pasteryzowane, niefiltrowane
Data przydatności do spożycia: 30.11.2023
Wygląd: Czarne z brązowymi przebłyskami.
Piana: Niska, beżowa, drobna, ale sycząca. Szybko opada.
Aromat: Palony, stoutowy, mało intensywny.
Smak: Pierwsze co się nasuwa, to zbyt wysokie nasycenie jak na tego rodzaju piwo. Black Scottish Stout wydaje się piwem dość wodnistym, wytrawnym, wyraziście palonym, kawowym. Goryczka kawowa, palona, nie za wysoka. Na języku i podniebieniu zostawia przyjemny posmak paloności.
Wysycenie: Wysokie.
Zbyt dużo dwutlenku węgla dość mocno psuje przyjemność z picia piwa Black Scottish Stout. Ponadto jest ono nieco wodniste w odbiorze, co akurat – biorąc pod uwagę niską zawartość alkoholu – wcale nie dziwi. Poza tym trunek oferuje to, co stout powinien zaoferować – tj. nuty palone, kawowe. Nie jest to najlepszy stout w moim życiu, ale raczej coś z średniej półki. Nie ma jednak za bardzo na co narzekać ;).
Cena: nie pamiętam