Komes Porter MalinowyPiwo, czekolada, wanilia, maliny i papryczki chili – prawda, że to połączenie brzmi dość intrygująco? Dla mnie bardzo, bo uwielbiam zarówno maliny, jak i ostre papryczki. Tę kompozycję w jednym ze swoich ostatnich piw zaproponował Browar Fortuna z Miłosławia, wypuszczając Komes Porter Malinowy. Była to jedna z trzech ciekawych nowości, które nie tak dawno w tym samym czasie pojawiły się na rynku – oprócz malinowego porteru bałtyckiego do sklepów trafiły jeszcze zrecenzowany już u mnie na blogu Komes Russian Imperial Stout oraz Komes Porter Bałtycki Płatki Dębowe, który czeka jeszcze na swoją kolej. Szczerze mówiąc, z Komesem malinowym wiążę sporo oczekiwań i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Jak czytamy na stronie internetowej Browaru Fortuny, w Miłosławiu tradycje browarnicze są już obecne od kilku stuleci, a dokładniej przynajmniej od XVII wieku. Sam browar, działający dziś pod nazwą Fortuna, powstał w 1889 r. Od tamtej pory zakład kilkukrotnie zmieniał właściciela, niemniej po II wojnie światowej znacznie podupadł. W latach 90. przeszedł on w posiadanie spadkobierców przedwojennych właścicieli, którzy zaczęli go stopniowo ożywiać. Prawdziwy rozkwit Fortuny rozpoczął się po 2011 r., kiedy to przejęła go obecna ekipa. Od tamtej pory miłosławski browar zaczął sporo eksperymentować i nieśmiało wpisywać się w piwną rewolucję na większą niż rzemieślnicy skalę. Obecnie w jego portfolio znajdziemy zarówno style klasyczne pochodzące z Niemiec i Czech (jak np. pilzner, dunkelweizen, koźlak), jak również coś dla miłośników piwnej Belgii – piwa w stylu dubbel, tripel oraz quadrupel. Obecnie coraz odważniej w Miłosławiu eksplorowane są amerykańskie chmiele, dzięki czemu na rynku pojawiło się american pale ale z pędami sosny oraz belgian IPA. Jednak najbardziej znanym oraz kilkukrotnie nagradzanym na piwnych konkursach (zarówno krajowych, jak i międzynarodowych) jest Komes Porter Bałtycki. Właśnie na jego bazie powstał recenzowany dziś Komes Porter Malinowy.

Reklama

Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie bogactwo składu opisanego dokładnie na kontretykiecie tego piwa. Tak jak już wspomniałem we wstępie Komes Porter Malinowy to piwo nie tylko z dodatkiem soku malinowego, ale także wanilii oraz papryczek chili. Niestety nie wiem, na jakim etapie do porteru dolano zagęszczonego soku z malin – zakładam jednak, że już po fermentacji i pasteryzacji. Do piwa trafił również cukier – jak się domyślam w celu podbicia ekstraktu. Do nachmielenia zaś wykorzystano jedną odmianę, a mianowicie niemiecki Herkules.

Styl: porter bałtycki
Ekstrakt:
 21%
Alk. obj.:
 8,5%
IBU:
 b/d

Data przy­dat­no­ści: 27.04.2017

Kolor: Ciemnobrunatne, w szklan­ce czar­ne, nieprzejrzyste.
Piana: Bardzo ładna jak na porter bałtycki. Gęstam drobna i całkiem ładna. Zostawia śladowy lejsing.
Zapach: Pierwsze co nasuwa się na myśl to czekoladki ze słodkim nadzieniem malinowym, lekko kawowy.
Smak: Dominantą jest słodki syrop malinowy, trochę przypominający polewę do lodów albo butelkowy syrop stosowany często do herbaty. Na drugim planie dochodzi przyjemna, słodka, ciemna czekolada. Po kilku łykach na finiszu w gardle zaczyna być bardzo przyjemne pieczenie od kapsaicyny pochodzącej z papryczek chili. Goryczki chmielowej brak, wanilii również. Na plus zaliczam świetnie ukryty alkohol. Słodycz pod koniec butelki jest niestety dość mocno męcząca.
Wysycenie: Powyżej śred­niej, jak dla mnie ciut za wysokie.

Komes Porter Malinowy

Generalnie na blogu staram się, aby kolejne publikowane na nim recenzje były urozmaicone – rzadko kiedy pod rząd pojawiają się piwa w tym samym stylu. Dziś postanowiłem zrobić wyjątek i po całkiem smacznym estońskim imperialnym porterem bałtyckim, ponownie sięgnąłem po ten styl, tylko że po jego  regularną, nieimperialną wersję, ale za to z interesującymi dodatkami. Po degustacji piwa Komes Porter Malinowy jestem zdania, że Browar Fortuna powinien je sprzedawać w mniejszych, najlepiej o pojemności 0,33 l, butelkach, ponieważ w przypadku tych półlitrowych pod koniec słodycz z soku zaczynała mi się dawać dość mocno we znaki. Szkoda, że nie zdecydowano się użyć niesłodzonego soku malinowego (lub samych malin), wtedy piwo zyskało by przyjemną kwaśność i rześkość. Na szczęście sytuację ratuje trochę dodatek chili – kapsaicyna nieźle kontruje słodycz, dzięki czemu Komes Porter Malinowy nie jest przesadnie słodkim ulepkiem. Muszę jednak przyznać, że jestem w tym wypadku dość nieobiektywny, ponieważ ostrą paprykę dość często używam, przez co próg jej wyczuwalności u mnie trochę się obniżył. Nie pogardziłbym więc w tym piwie większą ilością papryczek :). Choć ten malinowy porter bałtycki zdecydowanie zły, czy też niesmaczny, nie był, to jednak Komes Russian Imperial Stout z tej serii chyba bardziej mi smakował.

Cena: 5,90 zł za 0,5 l w szcze­ciń­skim sta­cjo­nar­nym skle­pie spe­cja­li­stycz­nym

Reklama