Triple IPA – piwa w tym stylu nie należą do moich ulubionych. Być może nie trafiłem jeszcze na takie, które wyrwałoby mnie z butów. Fakt, te które piłem (a nie było ich zbyt wiele), miały bardzo fajny chmielowy aromat, będąc jednocześnie trunkami słodkimi i wyraźnie alkoholowymi – nawet w przypadku potrójnych new englandów, które w teorii w smaku powinny przypominać sok owocowy. Dziś mam okazję sprawdzić, jak z tym tematem poradził sobie Browar Karuzela, który w ramach kooperacji z Michałem Kopikiem z blogu Piwny Garaż uwarzył Reymont Silnika.
Triple IPA to chyba najmocniejszy wariant ipy – przynajmniej nie spotkałem się z poczwórnym india pale ale’m. Złośliwi twierdzą, że niczym on się nie różni od american barley wine’a ;). Chyba jednak nie jest tak do końca – z moich obserwacji wynika, że triple IPA jest piwem „jaśniejszym” w smaku, o balansie przechylonym wyraźnie w stronę chmielowym, a także znacznie głębiej odfermentowanym. To ostatnie nie jest jednak warunkiem sine qua non w przypadku new englandów, a właśnie z nim mam dziś do czynienia.
Browar Karuzela jeszcze niedawno pojawiał się na Chmielniku głównie przy okazji relacji ze Szczecin Beer Fest. Ostatnio jednak butelki zaczęły pojawiać się w sklepie, w którym się zaopatruję – tj. w Chmielu przy ul. Duńskiej. I choć od premiery Reymontu Silnika minął już prawie rok, postanowiłem zweryfikować, czy dobre opinie na temat tego piwa mają potwierdzenie w rzeczywistości. Podany na etykiecie skład sugeruje, że mamy do czynienia z rasowym new englandem. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się podać, jakie konkretne odmiany zostały użyte w tym piwe. Na etykiecie mamy jedynie wzmiankę o buchającym cytrusami aromacie.
Data przydatności: 29.04.2020
Kolor: Złociste, bardzo jasne jak na IPA. Lekko opalizujące – dopiero na dnie butelki jest sporo zbitego osadu.
Piana: Niska, wręcz szczątkowa. Po chwili zostaje jedynie w formie cieniutkiej obrączki.
Zapach: Chmielowy – owocowy, soczkowy. Bez wyczuwalnego alkoholu.
Smak: Reymont to piwo wyraźnie słodkie, owocowe, fajnie chmielowe. Jest tu sporo nut kojarzących się z białymi owocami, z naftą. Jest gładkie, „miękkie” na języku. Niestety jest też sporo pochodzącego z utlenienia miodu. Goryczka niska. Na finiszu nieco alkoholu.
Wysycenie: Niskie.
Nalewając Reymont Silnika do szkła popełniłem błąd – nie zamieszałem wcześniej zawartości butelki, przez co początkowo piwo było jedynie delikatnie opalizujące. Co ciekawe dolany później osad jakość szczególnie trunku nie zmętnił. Spodziewałem się znacznie większego zmętnienia. No, ale najważniejszy w new englandzie jest smak i aromat – tu jest dobrze. Piwo jest wyraźnie chmielowe, owocowe. Obecność alkoholu na finiszu sprawiła jednak, że nie miałem wrażenia, że piję sok owocowy. We znaki dało mi się natomiast wyczuwalne w postaci nut miodowych utlenienie. Wszystko więc wskazuje na to, że nie jest to piwo świeże, a jak wiadomo – piwa jasne źle znoszą upływ czasu. I Reymont Silnika jest tego dowodem.
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy ze sklepem specjalistycznym Chmiel – Świat Piwa ze Szczecina