Łódź i Młyn Bowmore Whisky BAŁódź i Młyn to piwo będące owocem bardzo ciekawej międzynarodowej kooperacji polskiego Browaru Piwoteka oraz holenderskiego De Molena, który znany jest z wysokiej jakości mocnych, ciemnych piw. Co ciekawe, piłem je już dwukrotnie – i co ciekawe dwa razy pierwszą warkę. Najpierw, w listopadzie 2016 r., była to wersja butelkowa, rok później na szczecińskim Beer Geek Night miałem okazję natomiast tę samą warkę, wyleżakowaną w browarze, w wersji z kega. Tym razem, dzięki uprzejmości Marka Puty z Piwoteki zajmę się piwem Łódź i Młyn, leżakowanym w beczce po whisky Bowmore.

Do szkockiej whisky Bowmore mam pewien sentyment. Po raz pierwszy piłem ją trzy lata temu i był to pierwszy ciekawszy alkohol tego typu w moim życiu. Destylarnia Bowmore jest najstarszą gorzelnią na wyspie Islay, słynącej z produkcji mocno torfowych destylatów. Jej początku datuje się na przełom 80 i 90 lat XVIII wieku. Co ciekawe, niektóre obiekty destylarni w trakcie II wojny światowej tymczasowo zmieniły swoje przeznaczenie i były wykorzystywane jako baza dla operujących na wschodnim Atlantyku łodzi latających Catalina oraz Sunderland. W latach 90. XX wieku Bowmore wykupione zostało przez japoński koncern Suntory.

Reklama

Obecnie w destylarni Bormore może być produkowanych około 2 mln. litrów alkoholu rocznie. Do dziś 40% słodu wykorzystywanego do produkcji pochodzi z produkcji własnej. Surowiec ten wciąż wytwarzany jest metodami tradycyjnymi – suszy się go w dymie z palącego się torfu, którego na wyspie Islay jest pod dostatkiem, dzięki czemu whisky nabiera niepowtarzalnego charakteru. W jej bukiecie znajdziemy więc takie akcenty jak wyraźna dymność, ocierająca się o zapach gorącego asfaltu, czy też spalonej instalacji elektrycznej.

Wracając do piwa Łódź i Młyn Bowmore Whisky BA, to jest ono wyjątkowe z kilku względów. Po pierwsze niewiele polskich piw było od niego mocniejszych. Ponad 29° Plato i prawie 14% alkoholu robi wrażenie. Oczywiście jest to ris, a piwa w tym stylu za granicą bywają jeszcze mocniejsze – vide choćby Black z Browaru Mikkeller.  Po drugie zaś polski charakter do tej kooperacji wniesiony został za pomocą dość oryginalnego nawet w naszym kraju dodatku, a mianowicie jarzębiny. Ten pomarańczowo-czerwony owoc drzewa o nazwie jarząb pospolity jest jednym z symboli polskiej jesieni. Co ciekawe, jagody te na surowo są niejadalne. Wszystko za sprawą kwasu parasorbinowego, który można zneutralizować zarówno poprzez przemrożenie, jak i sparzenie owoców. Tak przetworzone owoce są wykorzystywane w produkcji soków, dżemów, musów, czy też syropów. W ostatnim czasie w sklepach pojawiło się inne piwo z dodatkiem jarzębiny – Barlow Sorbus z Browaru Kormoran.

Pitą na świeżo pierwszą warkę tego piwa zapamiętałem jako piwo agresywne i nieułożone – wyłaził w niej wyraźny alkohol, potęgujący intensywną goryczkę i cierpkość. Po rocznym leżakowaniu Łódź i Młyn Bowmore Whisky BA było już zdecydowanie lepsze, bardziej zbalansowane – ogólnie dużo smaczniejsze. Warka, którą dziś degustuję uwarzona została mniej więcej rok temu, po czym jej część trafiła do drewnianych beczek – po wspomnianej już whisky Bowmore oraz po sherry (ta wersja czeka jeszcze u mnie na swoją kolej). W zasypie tego piwa oprócz słodu jęczmiennego i palonego jęczmienia znalazł się słód pszeniczny oraz płatki owsiane. Za goryczkę chmielową odpowiada amerykański Zeus.

Piwo jest niefiltrowane oraz niepasteryzowane.

Styl: russian imperial stout z jarzębiną
Ekstrakt:
 29,7° Plato
Alk. obj.:
 13,8%
IBU:
 b/d

Data przy­dat­no­ści: 16.10.2028

Kolor: W kieliszku czarne, nieprzejrzyste. Przy nalewaniu widać, że piwo jest ciemnobrązowe.
Piana: Jak na tę moc, jest całkiem niezła. Jest brązowa, dość ciemna i drobna. Po dłuższej chwili redukuje się do obrączki. Zostawia ładny lejsing.
Zapach: Czekoladowy, torfowy, w tle niezbyt przyjemny alkohol. Znawcy często opisują aromat whisky z Islay jako morski. I faktycznie coś takiego można wyczuć i w tym piwie.
Smak: Wow. Rok temu, gdy piłem podstawową wersję tego piwa, było ono agresywne i chropowate. Pierwsze łyki to przede wszystkim torf. Później dominować zaczyna czekoladowa słodycz. Finisz wyraźnie gorzki. Alkohol zaskakująco dobrze ukryty – nie ma wątpliwości, że jest to mocarz, ale nut spirytusowych nie ma w nim w ogóle. Piwo zostawia dłuuuugi posmak.
Wysycenie: Niskie.

Łódź i Młyn Bowmore Whisky BA

Bardzo dobre piwo. Mam wrażenie, że samo piwo bazowe jest tym razem bardziej udane w porównaniu do pierwszej warki. Nie jest tak chropowate, jeśli wiecie o czym mówię ;). Sama beczka wniosła to, co wnieść powinna, czyli torfowość. Ta jest dość wyraźna, ale nie dominuje całości piwa, co jak najbardziej na plus, bo czekoladowo-kawowa podbudowa jest naprawdę przyjemna. Dobra robota, a ponoć wersja z beczki po sherry jest jeszcze lepsza! Ta jednak powinna posmakować miłośnikom torfowych whisky.

Cena: otrzymane w ramach współpracy z Browarem Piwoteka

Reklama