Cieszyński Dark Saison okazał się być niezłym piwem, które jednak nie miał wiele wspólnego z tradycyjnym saisonem, na temat którego był wariacją. Ogólnie z trunkami tego rodzaju mam pewien problem, bo nie trafiłem jeszcze na żaden, o którym mógłbym powiedzieć, że może on być dla mnie czymś na kształt metra z Sevres. W teorii powinno to być orzeźwiające, przyzwoicie nachmielone i wysoko nasycone piwo, jednak w Polsce najczęściej znajdziemy coś kompletnie przeciwnego – tj. piwa mocne, słodkie, fenolowe, do złudzenia przypominające tripla. Z tym niełatwym stylem postanowił zmierzyć się Browar Gentleman, wypuszczając Farmer’s Wife. Czy udało mu się uniknąć najczęstszych błędów?
Doprawdy nie mam pojęcia, skąd wzięła się moda na warzenie saisonów o mocy 6-7%. Jak wieść gminna niesie, styl ten miał powstać jako napój służący rolnikom w czasie żniw do ugaszenia pragnienia. Siłą rzeczy pierwotnie nie mogło być w nim zbyt dużo alkoholu, ponieważ w przeciwnym razie w słońcu wszyscy by się zwyczajnie skuli. Obecnie jednak w klasyfikacjach dopuszcza się zawartość alkoholu oscylującą między 5 a 7%. Wg BJCP trunki tego typu mogą mieć dość szerokie spektrum barwy, bo od złotej aż po bursztynową. Współcześnie często dodaje się do niego różnego rodzaju przypraw i ziół, co w jakimś sensie ma imitować historyczny gruit i uzupełniać fenolowy profil drożdży (który jest słabszy w porównaniu do innych belgijskich stylów), ale także spotyka się również piwa z dodatkiem miodu. Zatem praktycznie każda interpretacja saisona różni się czymś od pozostałych.
Farmer’s Wife jednak to saison do bólu klasyczny – zarówno w zasypie, jak i chmieleniu nie znajdziemy żadnych ekscesów. Mamy więc oprócz słodów jęczmiennych również słód pszeniczny. Ponadto saison Browaru Gentleman nachmielony został brytyjskim East Kent Golding i czeskim Saazem. Użyty szczep drożdży – znany pod nazwą handlową Danstar Belle Saison – przez wielu uważany jest za najlepszy do tego rodzaju piw i jest używany przez wiele komercyjnych belgijskich browarów. Do jego zalet należą: bardzo szybko przeprowadzana fermentacja oraz umiarkowane do głębokiego odfermentowanie. Piwo, które dzięki niemu powstaje, jest z reguły wytrawne, mało estrowe, wręcz neutralne smakowo.
Browar Gentleman to inicjatywa kontraktowa z Nowego Sącza. Założona została na początku 2016 r. i na swoim koncie ma już 17 piw (wg danych portalu Polskikraft.pl). Farmer’s Wife to piąte piwo od Gentlemenów, które mam okazję degustować i recenzować na blogu.
Styl: saison
Ekstrakt: 14%
Alk. obj.: 6,7%
IBU: b/d
Data przydatności: 28.05.2018
Kolor: Jasnobursztynowe, mętne.
Piana: Ładna, dość bujna, drobna i śnieżno biała. Całkiem trwała. Zostawia kapitalny lejsing.
Zapach: Słodowy, owocowy – głównie banany. W tle słód pilzneński.
Smak: Słodowy, estrowy – są banany, brzoskwinie. Są też fenole – głównie goździki, może trochę białego pieprzu. Na finiszu ziołowa, przyjemnie zaznaczona goryczka. Przypomina trochę weizena na sterydach.
Wysycenie: Umiarkowane.
Hmm, szczerze mówiąc otrzymałem nie to, czego się spodziewałem. Myślałem, że Farmer’s Wife będzie kolejnym przyprawowym i słodkim piwem. W tym przypadku na szczęście zbyt wielkiej słodyczy nie ma, chociaż i tak swoje robią bananowe estry, które gdzieś tam się przypałętały. Nie mogłem się wręcz odgonić od skojarzenia z weizenem. Dziwne uczucie, chyba pierwszy raz spotykam się z czymś takim w przypadku saisona. Zadowoleni być z niego zarówno miłośnicy piw belgijskich, jak również… bawarskich piw pszenicznych, czyli hefeweizenów. Ot, taka dziwna sytuacja ;).
Ocena: 4,0/5
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy z Browarem Gentleman