Jeśli chodzi o „ipki”, to ostatnie tygodnie na Chmielniku Jakubowym były zdominowane przez styl określany obecnie jako hazy IPA w różnych konfiguracjach – były więc piwa imperialne, ale też i bardziej sesyjne. Bardziej oldschoolowe wersje tego gatunku są nieco na marginesie. Takim np. west coastem zajmowałem się 1,5 miesiąca temu (odsyłam Was do recenzji piwa Primus z Browaru Palatum), a kiedy ostatnio piłem east coasta – nie pamiętam. Dziś powrócę jednak na Zachodnie Wybrzeże USA i wezmę na warsztat piwo Kopernik – west coast IPA będące owocem kooperacji między browarami Pivovsky i Mintaka.
Z Browarem Pivovsky miałem już kilkukrotnie do czynienia, ale za to jest to mój pierwszy kontakt Mintaką, tj. z drugim z browarów, za sprawą których piwo to trafiło na rynek. Niestety, w internetach nie ma o nim zbyt wielu informacji, ale coś tam udało mi się na jego temat odnaleźć :).
O Browarze:
Browar Mintaka to spółka założona bodaj w 2017 r. przez Pawła i Piotra Sokołowskich z Oławy. I właśnie na tym mieście i jego okolicach skupia się przede wszystkim Mintaka. W portfolio tego browaru znajdziemy wyłącznie piwa w nowofalowych stylach (przynajmniej w bazie portalu Polski Kraft nie uwzględniono żadnego „klasyka”.
Kopernik to jedno z serii kilku piw, które Browar Pivovsky wypuścił w ramach kooperacji z różnymi browarami. Każde z nich odwołuje się do nazwiska znanej osobistości, której cytat znalazł się na naklejonej na puszkę etykiecie. Przypomnę, że miałem już okazję recenzować uwarzone we współpracy z Browarem Solipiwko Hop Costello. Na etykiecie mamy więc fragment facjaty Mikołaja Kopernika oraz przypisaną mu wypowiedź: „Krytyka jest mało użyteczna i nieowocna, i zarozumialcem jest ten, kto woli raczej odgrywać rolę złośliwego krytyka niż twórcy”.
Jest to west coast IPA, dlatego też zdziwiło mnie, że na pierwszym miejscu w składzie wymieniono słód pilzneński i trochę obawiam się, że efektem tego będzie trochę zbyt ciężkie, słodowe piwo jak na ten styl. I to pomimo stosunkowo niskiego ekstraktu – Kopernik ma jedynie 14° Plato ekstraktu. No, ale zobaczymy – być może użyte chmiele (Azacca, Citra oraz Amarillo) skutecznie przykryją bazę słodową, kontrując ją wyraźną goryczką. Oby :).
Piwo pasteryzowane, niefiltrowane
Data przydatności do spożycia: 27.05.2021
Wygląd: Ciemnozłociste, koloru przybrudzonego złota. Dość ciemne jak na west coasta.
Piana: Ładna, drobna, gęsta. Trwała, zostawia ładny lejsing.
Aromat: Słodowy, wyraźnie czuć słód pilzneński, jakby nieco warzywny. Pojawiają się chmielowe cytrusy, całkiem przyjemne, jednak są przykrywane przez słodowość. Podobnie jak w przypadku poprzedniego piwa od Browaru Pivovsky mam wrażenie diacetylu.
Smak: Słodowość jest dominantą również w smaku. Nie lubię, gdy słód pilzneński tak mocno objawia swój specyficzny charakter, ocierający się o warzywny DMS. Całość sprawia trochę ciężkawe wrażenie. Chmiele schowane, wyczuć je można w zasadzie wyłącznie po intensywnej, dość długiej goryczce.
Wysycenie: Umiarkowane.
No i sprawdziły się moje obawy. Kopernik to piwo wyraźnie słodowe. Ta słodowość ociera się o nuty warzywne, które mogą być DMS-em, ale nie muszą – często mam z tym problem w przypadku piw na bazie słodu pilzneńskiego. Chmielowość jest mało intensywna z trudem przedziera się przed słód. O obecności chmielu nowofalowego świadczy jednak wyraźna, nieco zalegająca goryczka. Takie sobie to piwo.
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy barterowej z Browarem Pivovsky