Od recenzji ostatniego „barrel ejdża”, czyli piwa leżakowanego w beczce, upłynęło sporo wody w Odrze. Są to zwykle piwa mocniejsze, jednak panujące ostatnio upały nie sprzyjały ich degustacji. Na szczęście nieco się ochłodziło, zatem w końcu można nadrobić zaległości. Obecnie w swoich zasobach posiadam trzy tego rodzaju piwa, w tym quadrupla o nazwie Belgijski Byk na Torfowisku z Browaru Łąkomin. Dawno nie było u mnie tego stylu na blogu, zatem właśnie to piwo postanowiłem spróbować :).
Jak dotąd miałem okazję spróbować dwóch piw leżakowanych przez Browar Łąkomin w drewnianych beczkach. Były to dwie wersje risa Srogi Niedźwiedź – jedna leżakowana w beczce po miodzie pitnym, druga – po Jacku Danielsie. Bohaterem dzisiejszej recenzji jest natomiast trunek, który trafił do beczki po szkockiej torfowej whisky Bowmore. Torf, jak już pewnie wiecie, w whisky bardzo lubię, a jeszcze bardziej w piwie. A z doświadczenia wiem, że beczka potrafi czasem dać jeszcze ciekawszy efekt niż użycie słodu suszonego torfem.
Mój apetyt dodatkowo zaostrza fakt, że na premierze wspomnianego już wyżej Srogiego Niedźwiedzia Mead BA miałem okazję pić podstawową wersję Belgijskiego Byka i była ona naprawdę świetna. Zapamiętałem ją jako piwo wyraźnie słodkie i bardzo owocowe. Mam nadzieję, że wersja whisky BA nie będzie odbiegała od „podstawki”, a może nawet okaże się jeszcze lepsza.
Jeśli chodzi o quadrupla, to nie jest to styl, który pojawia się u mnie za często. W historii mojego bloga zrecenzowałem jak dotąd jedynie trzy „quady”: Buba Fest z Browaru Szałpiw, Oktavio z Browaru Jana oraz belgijskie Leffe Vieille Cuvée. Quadruple, czyli piwa poczwórne, bywają nazywane w angielskiej terminologii belgian dark strong ale, a po polsku belgijskim ciemnym mocnym ale. Jest to zwykle ciemne, mocne i dość treściwe piwo, charakteryzujące się wysoką owocową słodyczą. Obecnie jest to najmocniejsze spośród należących do piw klasztornych o belgijskim rodowodzie.
Belgijski Byk na Torfowisku to piwo mocne i dość głęboko odfermentowane. Jest w tym zapewne zasługa obecnego w składzie cukru kandyzowanego, często stosowanego surowca do produkcji belgijskich piw klasztornych. Nie ma on jednak za zadanie piwa dosładzać, ale wręcz przeciwnie – sprawić, że piwo będzie bardziej wytrawne i smukłe. Poza tym w zasypie recenzowanego dziś piwa znajdziemy cały szereg słodów jęczmiennych. Chmiel w quadruplach nie gra zbyt dużej roli, więc nie dziwi deklarowana niska goryczka – jedynie 2/6 w skali własnej browaru. Belgijski Byk na Torfowisku został nachmielony dwoma odmianami: brytyjskim East Kent Goldings (czyli tzw. EKG) oraz niemieckim Hallertau Tradition. Do fermentacji użyty został wyprodukowany przez polską firmę Fermentum Mobile szczep „Artefakty Trapistów”.
Styl: quadrupel leżakowany w beczce po torfowej whisky
Ekstrakt: 24° Plato
Alk. obj.: 10,5%
IBU: 2/5 w skali własnej browaru
Kolor: Bardzo ciemnomiedziane, wpadające w rubinową czerwień. Klarowne.
Piana: Rachityczna, szybko znika, zostawiając obrączkę.
Zapach: Torfowy, sporo spalonej izolacji kabli, układów scalonych. Poza tym przebijają się czerwone owoce, okraszone sporą ilością karmelu. Pojawia się też nieco alkoholu.
Smak: Jest słodko, gdyby nie bardzo wyraźny torf, który jest na pierwszym planie, to dominantą byłaby słodowość. A ta charakteryzuje się intensywnymi nutami owocowymi – porzeczką, wiśniami, przypominającymi wino. Gdzieś w tle pojawia się czekolada. Piwo wybitnie degustacyjne. Goryczka niska. Alkohol obecny, ale nie przeszkadza.
Wysycenie: Niskie.
Mniam, Belgijski Byk na Torfowisku to piwo intensywnie torfowe. Nie spodziewałem się, że beczka odda aż tyle dobroci :). Poza tym jest tu wszystko, to co quadrupel mieć powinien. Tym samym jest to już kolejne świetne piwo z Łąkomina, które miałem okazję spróbować :).
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy z Browarem Łąkomin