Kupując piwo, które dziś zrecenzuję – a będzie to Rzeka Pełna Kawy z Browaru Łąkomin – byłem przekonany, że jest to bogatsza o jeden dodatek wersja innego piwa z tego browaru, a mianowicie milk stoutu Rzeka Pełna Mleka. Jak już wspominałem w poprzednim wpisie, bardzo lubię sytuację, w których mam do dyspozycji to samo piwo, ale w kilku wariantach. Niestety dla mnie, w przypadki Rzeki Pełnej Kawy tego efektu nie ma, co pokazują różnice w parametrach tego piwa.
Browar Łąkomin to jak dotąd jedyny browar – oprócz restauracyjnych – który miałem okazję odwiedzić. Jest on częścią urokliwego hotelu z centrum konferencyjnym i SPA, położonego wśród podgorzowskich lasów. Browar dysponuje niewielką warzelnią o wybiciu jedynie 750 litrów. Mimo to, cały czas warzy się tam interesujące piwa, w tym także te, które trafiają na leżakowanie drewnianych beczek po różnych alkoholach.
Tym, co doceniłem w Rzece Pełnej Mleka, było nieprzesłodzenie trunku laktozą. Piwo to było wyraźnie kawowe (tylko ze słodów!), lekko słodkie i jednocześnie lekkie. Rzeka Pełna Kawy to piwo mocniejsze – i to zarówno pod względem ekstraktu (o 3° Plato), jak i zawartości alkoholu (o jeden punkt procentowy). Różnice te pokazują jednak, że ekstrakt nie został podniesiony poprzez dodanie większej ilości laktozy, bo wtedy alkohol byłby na tym samym poziomie co w pierwowzorze.
Jeśli chodzi o skład, to mamy w nim całą gamę słodów jęczmiennych, wzbogaconych o płatki jęczmienne, które mają za zadanie dodać piwu ciała, którego zresztą bardzo często w milk stoutach brakuje. Poza tym Rzeki Pełnej Kawy trafiły ziarna kawy w dwóch odmianach: Brasil Cerrado oraz Kolumbia Supremo Medelin. Choć pomału staram się zgłębiać tajniki kawowego świata, nazwy te niewiele mi mówią po za tym, że jest to kawa z Ameryki Południowej – ten region w przypadku „czarnego złota z kofeiną” najbardziej cenię i pochodzące stamtąd ziarna kupuję najczęściej :).
Rzeka Pełna Kawy została nachmielona brytyjską odmianą East Kent Golding (znaną też jako EKG), a do przefermentowania wykorzystano drożdże Danstar Nothingham. Co ciekawe, w podanym na etykiecie nie widzę laktozy – jest to dość poważny błąd, ponieważ cukier mleczny należy do alergenów. Piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane.
Aha – tak wiem, piwo nieco mi się przeterminowało – stało w kącie szafki i nie zauważyłem wcześniej jego daty. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to miało negatywnego wpływu na ten trunek :).
Styl: coffee milk stout
Ekstrakt: 15° Plato
Alk. obj.: 4,7%
IBU: 2/6 w skali własnej browaru
Data przydatności: 02.2019
Kolor: Ciemnobrązowe, praktycznie czarne. Klarowne, pod światło czerwonawe.
Piana: Ładna, drobna, puszysta i gęsta. Umiarkowanie trwała.
Zapach: Intensywnie kawowy, przyjemny. Nie ma wątpliwości, że aromat pochodzi z kawy, a nie ze słodu, czy jęczmienia palonego.
Smak: Rzeka Pełna Kawy to piwo słodkie. W smakuje dominuje słodycz połączona z kawą – ta ostatnia jest bardzo przyjemna, nie ma się wrażenia taniej „zalewajki”. Na drugim planie pojawiają się jakby orzechy laskowe – całość przypomina kawowo-czekoladowo-orzechowy krem. Goryczka niska. Piwo sprawia wrażenie „śliskiego” na podniebieniu.
Wysycenie: Umiarkowane.
A jednak mam wrażenie, że Rzeka Pełna Kawy jest słodsza od swojego nieco uboższego kuzyna. Być może laktozy poszło więcej niż do Rzeki Pełnej Mleka i jednocześnie piwo zostało zatarte bardziej na słodko. Kawa jest obecna zarówno w aromacie, jak i w smaku – jest naprawdę przyjemna :). Ciekawostką było dla mnie coś, co zidentyfikowałem jako posmak orzechów laskowych. Nie spodziewałem się tego w coffee milk stoucie. Podsumowując, piwo oceniam jako naprawdę dobre – do pełni szczęścia brakowało mi jedynie ciut niższego wysycenia :).
Cena: nie pamiętam