Wakacje już za nami i w sumie tak się jakoś w tym roku złożyło, że nie miałem dłuższego urlopu. OK, byłem tydzień nad jeziorem w Ińsku, ale to w sumie tyle. Chociaż i tak będąc na działalności gospodarczej musiałem trochę popracować na wyjeździe ;). No, ale nie o tym chciałem dzisiaj pisać. Chcę za to wrócić do tematu kraftowych piw bezalkoholowych, których wybór robi się już całkiem pokaźny. Bohaterem dzisiejszej recenzji będzie bowiem piwo, które bardzo szybko zyskało uznanie konsumentów, a będzie Bezalkoholowe Mango Ale z Browaru Grodzisk, które nie tak dawno trafiło na półki sklepowe jednej z sieci dyskontów.
Szanuję Browar w Grodzisku i to bardzo. Konsekwentnie rozwija swoje portfolio nie zapominając o swojej perełce w koronie, czyli o tzw. grodziszu, Piwie z Grodziska. Nie stroni jednocześnie od nowej fali – przypomnę choćby bardzo dobrą Grodziską White IPĘ. W portfolio nie zabrakło miejsca dla piwa bezalkoholowego, co zawsze propsuję, bo uważam, że warto ten trend promować.
Sięgając po Bezalkoholowe Mango Ale byłem przekonany, że jest to zwykłe bezalkoholowe ale z dodatkiem mango. A tu się okazuje, że nie do końca. Po pierwsze w składzie znalazły się pulpy z marakui i calamansi. Do tego do nachmielenia użyto dwóch odmian chmielu – goryczkowego Magnum oraz Cascade.
A tak o swoim piwie pisze Browar Grodzisk:
Sama etykieta podoba mi się – utrzymana jest w niebieskich barwach, które choćby w Niemczech są bardzo często przypisane właśnie do piw bezalkoholowych. Tak jak na piwach z Browaru w Grodzisku mamy na niej schematyczny plan miasta Grodzisk Wielkopolski z zaznaczonymi charakterystycznymi punktami – widzimy m.in. grodziski browar. Na jednej ze schematycznie zaznaczonych ulic widzimy samochód wiozący gigantyczne mango :). Podobny owoc leży poniżej browaru – no, pomysłowy jest ten projekt :P.
Poza tym całość jest czytelna, zawiera wszystkie potrzebne informacje. Nie ma tu się w zasadzie do czego przyczepić.
Piwo pasteryzowane, niefiltrowane
Wartości odżywcze (w 100 ml):
wartość energetyczna: 100 kJ/24 kcal,
tłuszcz: znikome ilości,
węglowodany: 5,9 g, w tym cukry 2,6 g,
białko: <0,5 g,
sól: 0,02 g.
Data przydatności: 06.08.2021
Kolor: Żółte, zmętnione.
Piana: Bardzo obfita, ale piwo nie jest przegazowane. Po krótkiej chwili piana dziurawi się, robi się jakby mydlana, strzępi i szybko opada. Zostaje niezbyt ładna obwódka i nieregularna, postrzępiona wyspa piany.
Zapach: Niezbyt intensywny, owocowy, naturalny – kojarzy mi się z przecierowymi sokami tropikalnymi.
Smak: Piwo jest zdominowane przez mango – piwo jest umiarkowanie słodkie, owocowe. Po chwili pojawiają się lekkie nuty innych owoców – cytrusy, marakuja. Lekkie, trochę soczkowe. Kwasowość jest jedynie delikatna – spodziewałem się jednak większej ilości kwaśnych nut marakui i calamansi. W tle pojawia się wyraźna zbożowość z delikatnymi warzywnymi posmakami słodu pilzneńskiego (pozdrawiam w tym miejscu Kopyra – pdk 😉 ).
Wysycenie: Wysokie.
Faktycznie, nie bez przyczyny Bezalkoholowe Mango Ale zbiera dobre opinie. Jest bardzo owocowe w smaku, ale jednocześnie nie ma wątpliwości, że jest to piwo, a nie jakiś tam zwyczajny sok nalany do butelki po piwie. Nie sprawia też wrażenia pustego – ba, jak na bezalkoholowe ale, to jest tu całkiem sporo treściwości. Mnie osobiście brakuje jednak trochę kwasowości – całość zyskała by w mojej ocenie na rześkości, ale i tak jest bardzo dobrze :).
Cena: piwo otrzymane w prezencie